Ethan uniósł brwi.
Spytał go, choć wiedział też, że nie było teraz zbytnio czasu na przekomarzanie się. Mieli sprawę do załatwienia, jednak Ethan czuł, że po prostu musiał. Cokolwiek, co rzeczywiście pomoże temu chłopakowi zrozumieć, że miał nieźle przekichane, a pomoc ze strony tamtej dwójki być może ocaliła mu życie.
Chłopak w ciszy obserwował, jak Oliver, przerażony, wyciąga telefon z kieszonki i panicznie próbuje go włączyć. Urządzenie było rozładowane, więc raczej nic z tego. Wolał nie pytać. Pytania ewidentnie go drażniły, a przecież z czymkolwiek miał wcześniej do czynienia, teraz do czynienia miał również Rio. Ethan musiał warzyć słowa i nie. Chciał jednak dowiedzieć się, co ich tam czeka po powrocie do chatki. O ile cokolwiek z niej zostało.
Zaczął Ethan i wtedy właśnie Oliver go pchnął. Amerykanin raczej się tego nie spodziewał, więc na moment stracił równowagę, jednak sekundy później już biegł sprintem w stronę Olivera, trzymając swój nóż przy pasie.
Gdy Langley zaczął zbliżać się do chatki, szybko zrozumiał, że nic z tego. Płomienie pochłonęły cały budynek plus okolice — nie dało się podejść bliżej, płonąca trawa, drzewa i krzewy uniemożliwiały to. Ciemny dym był na tyle gęsty, a płomienie wysokie, że ciężko nawet było zauważyć przez nie pozostałości chatki. Nie było już wyraźnych rysów budynku na tle drzew, a jedynie ruina pełna popiołu, która wciąż się dopalała tu i ówdzie, otoczona kordonem ognia. Było gorąco jak w piekle, a Oliver czuł to na swojej twarzy. Ogień rozprzestrzeniał się we wszystkie strony, a jedną z nich był oczywiście obóz. Las stał się pułapką, a wyjście z niego niebawem może być bardzo skomplikowane, gdy ogień zacznie odcinać kolejne ścieżki.
Pomiędzy drzewami, Oliver zauważył Rio — żołnierza, który wcześniej zostawił jego i Ethana. Facet biegł w jego stronę, trzymając broń w obu dłoniach. Był żywy.
Jednak przy chatce nie było nikogo innego.
@Oliver Langley
Leśna Chata
Wyt
1
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
1
Int
1
Szc
0
wszystko i nic
Boli głowa
Przy sobie:
wszystko i nicLeśna Chata
Wyt
0
Sil
1
Zmy
0
Cha
1
Zre
0
Int
1
Szc
0
Podstawowe przybory do opieki nad dzieckiem, nóż.
Przeziębienie
Przy sobie:
Podstawowe przybory do opieki nad dzieckiem, nóż.
Przeziębienie
82
Nieznajomy nie dawał za wygraną, ale Oliver już nie oponował i nie próbował go zatrzymać. Kiedy wybiegł z lasu, przeraził się tym, co zobaczył. Ogień rozprzestrzeniał się we wszystkie strony. Nigdy w życiu nie widział niczego podobnego na oczy.
-Krótkofalówki…- Powiedział sam do siebie, próbując uspokoić oddech po męczącym biegu. Rozejrzał się, żeby sprawdzić czy Sage albo Pickman byli w okolicy.
-Nie jesteście z Breckenridge, prawda? To duży obóz, jest niedaleko. Jeśli ogień się rozprzestrzeni, to może tam dotrzeć!- Powiedział do Ethana, który się przy nim zatrzymał. Widok który przed sobą mieli zupełnie go otrzeźwił.
-Jak masz na imię? Ja jestem Oliver.- Spojrzał na chłopaka i złapał go za nadgarstek, tak jakby się bał, że nagle ucieknie.-Masz przy sobie krótkofalówkę? Muszę ostrzec wszystkich. Mój brat jest w obozie! Jeśli nie masz, to pobiegnij tam ze mną, proszę! Szybko! Nie mam żadnej broni.- Wyglądało na to, że jednak potrzebował pomocy Ethana, ale czy pomimo gróźb, plucia oraz wyzwisk, nadal będzie chciał mu pomóc? Langley wpatrywał się w niego z determinacją w oczach. Ogień mógł zwabić umarlaki przed którymi nie miałby jak się bronić.
Kiedy usłyszał i zobaczył biegnącego w ich stronę Rio, od razu zawołał:
-Czy widziałeś tutaj młodą dziewczynę albo starszego mężczyznę?!- W napięciu czekał na odpowiedź.
@Mistrz Gry Maggie
-Krótkofalówki…- Powiedział sam do siebie, próbując uspokoić oddech po męczącym biegu. Rozejrzał się, żeby sprawdzić czy Sage albo Pickman byli w okolicy.
-Nie jesteście z Breckenridge, prawda? To duży obóz, jest niedaleko. Jeśli ogień się rozprzestrzeni, to może tam dotrzeć!- Powiedział do Ethana, który się przy nim zatrzymał. Widok który przed sobą mieli zupełnie go otrzeźwił.
-Jak masz na imię? Ja jestem Oliver.- Spojrzał na chłopaka i złapał go za nadgarstek, tak jakby się bał, że nagle ucieknie.-Masz przy sobie krótkofalówkę? Muszę ostrzec wszystkich. Mój brat jest w obozie! Jeśli nie masz, to pobiegnij tam ze mną, proszę! Szybko! Nie mam żadnej broni.- Wyglądało na to, że jednak potrzebował pomocy Ethana, ale czy pomimo gróźb, plucia oraz wyzwisk, nadal będzie chciał mu pomóc? Langley wpatrywał się w niego z determinacją w oczach. Ogień mógł zwabić umarlaki przed którymi nie miałby jak się bronić.
Kiedy usłyszał i zobaczył biegnącego w ich stronę Rio, od razu zawołał:
-Czy widziałeś tutaj młodą dziewczynę albo starszego mężczyznę?!- W napięciu czekał na odpowiedź.
@Mistrz Gry Maggie
Leśna Chata
Wyt
1
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
1
Int
1
Szc
0
wszystko i nic
Boli głowa
Przy sobie:
wszystko i nic
Boli głowa
83
Pewnie informowanie przypadkowo spotkanego chłopaka o ich przeszłości nie było dobrym wyjściem, ale jakie teraz to miało, cholera, znaczenie? Całe Kolorado za chwile pójdzie z dymem, w tym ich kryjówka i miejsce, z którego czerpali zasoby. Olivia ani nikt inny nie zjawił się na umówionym spotkaniu. Było oczywiste, że wszystko idzie się walić w tamtym momencie.
Ogień palił w twarz i przypominał o sobie. Robiło się coraz bardziej niebezpiecznie, a płomienie rozprzestrzeniały się dalej i dalej, w zawrotnym tempie pochłaniając las i kolejne suche krzewy. Jeszcze jakiś czas temu było tutaj tak spokojnie, a teraz? Wszystko się zmieniło. Oliver, rozglądając się, nie mógł nikogo zauważyć w okolicy. Byli tutaj sami, prawie otoczeni przez płomienie.
Rio schował broń, widząc, że to ten sam facet co wcześniej. Zaczął panicznie wypatrywać Ethana, który po chwili od razu do nich dołączył.
Krzyknął, chcąc być usłyszany przez tę dwójkę. Zaczynał powoli kaszleć od dymu, który dostawał się do płuc i palił.
Krzyknął Ethan, wyłaniając się zza Olivera. No tak, zawsze był gotów by działać, a po ostatnich miesiącach nie mógł zostawić Olivii bez słowa. Zresztą, dokąd mieliby, cholera pójść? Kroczenie w jakąkolwiek stronę w tym chaosie wydawało się być złą decyzją. Ogień, prędzej czy później ich otoczy, a nie mieli też przy sobie zapasów. Mieli je dostać. Od Chapman.
Wtem, gałąź spadła niedaleko, odrywając się od wysokiego drzewa, napędzając całej trójce niezłego stracha. Iskierki powędrowały w górę. Nie było czasu, trzeba było się zmyć, zanim to ich coś trafi.
Gdyby mieli, to od razu skontaktowaliby się z Olivią. Posiadanie krótkofalówki wiązało się ze sporym ryzykiem — mogli być podsłuchiwani przez obóz. Dlatego też komunikowali się z Babyface na inne sposoby.
Cała trójka prowadziła lekko chaotyczną dyskusję, od czasu do czasu przerywaną kaszlnięciem tu czy tam. Wszyscy starali się mieć na baczności, jednak oczywiste było to, że musieli opuścić to miejsce.
Krzyknął były żołnierz, lekko przerażony. Wiadomo, chciał pomóc, jeśli mógł, ale z drugiej strony to zupełnie tego nie przemyślał. Cholera, co za dzień, nigdy by się nie spodziewał, że wylądują w takiej sytuacji i niczym myszy zostaną zagonieni do Obozu w Breckenridge, którego tak unikali.
Powiedział. Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta — dwójka mężczyzn rozmawiała, unosząc głos i praktycznie przekrzykując się, a w tle płonął las Kolorado. Wtem, zauważyli trupa, który wychodzi z okolic chatki i kieruje się w ich stronę. Trup był praktycznie w całości pokryty ogniem i wyglądał jak chodząca pochodnia. Nie dało się zauważyć żadnych szczególnych rysów twarzy ani niczego takiego, co mogłoby go zidentyfikować. Po chwili pojawił się następny, wyłaniając się z płomieni niczym zza kurtyny.
Powiedział chłopak i spojrzał na Olivera.
@Oliver Langley
Ogień palił w twarz i przypominał o sobie. Robiło się coraz bardziej niebezpiecznie, a płomienie rozprzestrzeniały się dalej i dalej, w zawrotnym tempie pochłaniając las i kolejne suche krzewy. Jeszcze jakiś czas temu było tutaj tak spokojnie, a teraz? Wszystko się zmieniło. Oliver, rozglądając się, nie mógł nikogo zauważyć w okolicy. Byli tutaj sami, prawie otoczeni przez płomienie.
Rio schował broń, widząc, że to ten sam facet co wcześniej. Zaczął panicznie wypatrywać Ethana, który po chwili od razu do nich dołączył.
Krzyknął, chcąc być usłyszany przez tę dwójkę. Zaczynał powoli kaszleć od dymu, który dostawał się do płuc i palił.
Krzyknął Ethan, wyłaniając się zza Olivera. No tak, zawsze był gotów by działać, a po ostatnich miesiącach nie mógł zostawić Olivii bez słowa. Zresztą, dokąd mieliby, cholera pójść? Kroczenie w jakąkolwiek stronę w tym chaosie wydawało się być złą decyzją. Ogień, prędzej czy później ich otoczy, a nie mieli też przy sobie zapasów. Mieli je dostać. Od Chapman.
Wtem, gałąź spadła niedaleko, odrywając się od wysokiego drzewa, napędzając całej trójce niezłego stracha. Iskierki powędrowały w górę. Nie było czasu, trzeba było się zmyć, zanim to ich coś trafi.
Gdyby mieli, to od razu skontaktowaliby się z Olivią. Posiadanie krótkofalówki wiązało się ze sporym ryzykiem — mogli być podsłuchiwani przez obóz. Dlatego też komunikowali się z Babyface na inne sposoby.
Cała trójka prowadziła lekko chaotyczną dyskusję, od czasu do czasu przerywaną kaszlnięciem tu czy tam. Wszyscy starali się mieć na baczności, jednak oczywiste było to, że musieli opuścić to miejsce.
Krzyknął były żołnierz, lekko przerażony. Wiadomo, chciał pomóc, jeśli mógł, ale z drugiej strony to zupełnie tego nie przemyślał. Cholera, co za dzień, nigdy by się nie spodziewał, że wylądują w takiej sytuacji i niczym myszy zostaną zagonieni do Obozu w Breckenridge, którego tak unikali.
“ Nie mogę wrócić do obozu. Sand wydał na mnie wyrok, kurwa. Jak wrócę, to postawią mnie przed sądem wojskowym. ”
Powiedział chłopak i spojrzał na Olivera.
@Oliver Langley
Leśna Chata
Wyt
0
Sil
1
Zmy
0
Cha
1
Zre
0
Int
1
Szc
0
Podstawowe przybory do opieki nad dzieckiem, nóż.
Przeziębienie
Przy sobie:
Podstawowe przybory do opieki nad dzieckiem, nóż.
Przeziębienie
84
-To w okolicy jest jeszcze jakiś inny obóz?- Zapytał z nadzieją, przykładając ramię do nosa oraz ust, żeby wdychać jak najmniej dymu. Kaszlał i czuł na skórze żar bijący od ognia. Jeśli zaraz stąd nie uciekną, to płomienie ich otoczą.
Oliver nie wiedział, kim był lub była Chapman, o której wspomniał Ethan. Był w obozie zbyt krótko, żeby poznać wszystkich. A nawet jeśli kiedyś o tej osobie słyszał, to problemy jakie nim targały zajmowały całą jego głowę. Wysysały z niego całą radość oraz chęci do życia. A będzie jeszcze gorzej, o ile w ogóle przeżyje.
-Cholera!- Przeklną na wieść o braku radia i drgnął, kiedy gałąź oderwała się od drzewa. Musieli oddalić się od pożaru jak najszybciej. Musieli biec do Breckenbridge!
Skoro Rio nikogo nie widział, to może Sage i Pickman spłonęli? Nie chciał teraz o tym myśleć, musiał oczyścić głowę. Connor potrzebował pomocy. Musi dotrzeć do obozu przed ogniem.
-Sand nie żyje, a Cassandrę Tate właśnie trawi ogień - Powiedział, nie mając pojęcia jakim cudem przeszło mu to przez gardło. Nie było już czasu na dalsze pytania, więc Ollie nie drążył dlaczego Rio został skazany na śmierć. Ale może ta wiadomość zmieni ich decyzję o powrocie do obozu? Teraz naprawdę zaczął zdawać sobie sprawę, że uratowali mu życie. Gdyby nie oni, to czekałaby go śmierć męczarniach.
-Przepraszam, że cię oplułem!- Krzyknął do Ethana kaszląc.-Biegnę do Breckenridge, dziękuje że mnie nie zostawiliście!- I jak powiedział, tak zrobił. Odwrócił się i zaczął biec w stronę obozu. Najszybciej jak tylko potrafił.
@Mistrz Gry Maggie
Oliver nie wiedział, kim był lub była Chapman, o której wspomniał Ethan. Był w obozie zbyt krótko, żeby poznać wszystkich. A nawet jeśli kiedyś o tej osobie słyszał, to problemy jakie nim targały zajmowały całą jego głowę. Wysysały z niego całą radość oraz chęci do życia. A będzie jeszcze gorzej, o ile w ogóle przeżyje.
-Cholera!- Przeklną na wieść o braku radia i drgnął, kiedy gałąź oderwała się od drzewa. Musieli oddalić się od pożaru jak najszybciej. Musieli biec do Breckenbridge!
Skoro Rio nikogo nie widział, to może Sage i Pickman spłonęli? Nie chciał teraz o tym myśleć, musiał oczyścić głowę. Connor potrzebował pomocy. Musi dotrzeć do obozu przed ogniem.
-Sand nie żyje, a Cassandrę Tate właśnie trawi ogień - Powiedział, nie mając pojęcia jakim cudem przeszło mu to przez gardło. Nie było już czasu na dalsze pytania, więc Ollie nie drążył dlaczego Rio został skazany na śmierć. Ale może ta wiadomość zmieni ich decyzję o powrocie do obozu? Teraz naprawdę zaczął zdawać sobie sprawę, że uratowali mu życie. Gdyby nie oni, to czekałaby go śmierć męczarniach.
-Przepraszam, że cię oplułem!- Krzyknął do Ethana kaszląc.-Biegnę do Breckenridge, dziękuje że mnie nie zostawiliście!- I jak powiedział, tak zrobił. Odwrócił się i zaczął biec w stronę obozu. Najszybciej jak tylko potrafił.
@Mistrz Gry Maggie
Leśna Chata
Wyt
1
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
1
Int
1
Szc
0
wszystko i nic
Boli głowa
Przy sobie:
wszystko i nic
Boli głowa
85
Rio spojrzał na Ethana, a Ethan na Rio. Nie było to jednak swojego rodzaju porozumiewawcze spojrzenie. Dziwnie im było dyskutować o swojej sytuacji z tym chłopakiem. W gruncie rzeczy to się nie znali, a początkowe, szczątkowe informacje i tak mogły nadal wrócić i ugryźć ich w dupę. Ethan jednak zdecydował, że nie ma sensu się kryć.
Wyjaśnił. W sumie to od samego początku praktycznie żyli na utrzymaniu przez miasteczko, niczym para pijawek. Jednak po tym, co spotkało Rio, w głowie Ethana miało to jakiś tam sens — należało mu się. Albo może i nie? Cholera wie. Jedno było pewne — bez obozu w okolicy by nie przeżyli tak długo, jak im się udało. Co będzie teraz? Myśli o przyszłości i o tym, jak bardzo jest niepewna, zaczynały powoli do nich docierać. Jedynie cholerny pożar przypominał o tym, że są w dupie i muszą pierw rozwiązać jeden problem, zanim zabiorą się za kolejny.
Dopytał, nie do końca wierząc. Zresztą, ile cholernych Sandów może być w Breckenridge? Była dość spora szansa, że Oliver nawiązywał właśnie do tego Sanda, który był jego wcześniejszym oprawcą. Rio spojrzał na Ethana.
Ethan pokiwał głową. Nie miał tego za złe Oliverowi, rozumiał sytuację. Puścił jednak chłopaka wolno, zakładał, że ten będzie wiedział, dokąd iść.
Krzyknął do Olivera na pożegnanie. Dwójka miała jeszcze coś do załatwienia, zanim zabiorą dupę w troki i oficjalnie poproszą o pomoc.
@Oliver Langley
Dalej na: viewtopic.php?t=159&start=20
“ Nie, nie. Okolica jest... martwa. Nigdy nie spotkaliśmy nikogo innego z wyjątkiem może pojedynczych osób. ”
Dopytał, nie do końca wierząc. Zresztą, ile cholernych Sandów może być w Breckenridge? Była dość spora szansa, że Oliver nawiązywał właśnie do tego Sanda, który był jego wcześniejszym oprawcą. Rio spojrzał na Ethana.
Ethan pokiwał głową. Nie miał tego za złe Oliverowi, rozumiał sytuację. Puścił jednak chłopaka wolno, zakładał, że ten będzie wiedział, dokąd iść.
Krzyknął do Olivera na pożegnanie. Dwójka miała jeszcze coś do załatwienia, zanim zabiorą dupę w troki i oficjalnie poproszą o pomoc.
@Oliver Langley
Dalej na: viewtopic.php?t=159&start=20