Axel oddalił się jeszcze bardziej od okolic drogi. Głos Olivii, który jeszcze jakiś czas temu był całkiem wyraźny i powoli przechodził z lekkiego gniewu, w desperacje, zanikł gdzieś tam pośród drzew i krzewów. Axel oddalał się dalej i dalej, kompletnie pochłonięty tropem, na jaki wpadł. Całkiem nieźle połączył kropki, gdy zaczął iść w stronę, w którą kierowały się trupy. Jednak wiadomo, wyprzedzenie ich w zręczny sposób wymagało trochę odwagi i rzecz jasna cichych kroków.
Dla Axela nie było to specjalnie trudne — te maszkary z początku były całkiem daleko od niego, więc mógł dobrze zaplanować swoją trasę i wyminąć je w zręczny sposób. Coraz bardziej oddalał się od drogi, Tate'a, Olivii i sytuacji przy aucie. Jednak chyba było warto? Trop wydawał się całkiem niezły i co najważniejsze — nie urywał się tak, jak tamten poprzedni. Kroków było jednak trochę więcej. Czy rzeczywiście należały do Kate? Axel mógł kombinować i szukać odpowiedzi na te pytania, jednak owa odpowiedź przyszła sama.
Zaczął zbliżać się coraz bardziej do czegoś, co przypominało plac budowy? Jakiś ogrodzony teren, w stronę którego szła grupka trupów, zwabiona głosami lub cholera wie czym. Axel patrzył pod nogi, jednak w pewnym momencie usłyszał przerażający trzask zamykanego, metalowego mechanizmu. Nieprzyjemny chrzęst łamanych kości, rwanej skóry i mięśni. Jeden z trupów niedaleko wpadł w pułapkę, która była zastawiona pośród traw. Odgłos przewracającego się ciała przyciągnął inne truposze, które zatrzymały się nad swoim przyjacielem. Nie wyglądało to dobrze.
Wtem Axel zauważył, że okolica, na którą wszedł, jest usłana kolejnymi pułapkami, a niektóre z nich były całkiem dobrze zamaskowane przy użyciu trawy czy innych rzeczy, które łatwo było znaleźć na polanie. Spora ich część była bardzo trudna do zauważenia, więc Axel nieco się wystawił. Jednak tego się po prostu nie spodziewał. Na szczęście to nie on wpadł w pułapkę jako pierwszy, jednak kolejne kroki będzie musiał stawać bardzo, ale to bardzo ostrożnie.
Plus ewidentnie nie był sam w tamtej okolicy, ponieważ z krzaków nieopodal, na przywitanie, wyszedł w jego stronę pewien gość...
@Rosabelle Stone @Axel Cole
Wyprawa poszukiwawcza Kate Lawson
Wyt
1
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
1
Int
1
Szc
0
Przy sobie
wszystko i nic
Boli głowa
Wyprawa poszukiwawcza Kate Lawson
32
Jakim prawem White rozsiewał plotki, że jej pułapki powodowały więcej szkody niż pożytku? Gdyby nie one, to ten kurwidołek mógłby już dawno nie istnieć. ZAWSZE rozkładała je od strony, od której lazło do nich najwięcej umarlaków. Wszyscy wiedzieli, że nie należało się zapuszczać w te okolice. Przeszło jej nawet przez myśl, że może Ten Głupi Chuj, czyli Rickard, przestawił jedną z nich. Z drugiej strony, po co miałby to robić?
-Ach kurwa...- Burknęła sama do siebie kiedy odpalała papierosa. To na pewno nie White. Zresztą, nie miało to dla niej teraz większego znaczenia. Staruchowi i tak się oberwie - niech tylko wpadnie w jej ręce. Nie będzie miała litości i nawet fakt, że miał kaleką córkę go nie uratuje. Opiekowanie się Lucy było stratą czasu, energii i tlenu - w końcu i tak była warzywem.
Rosabelle zaciągnęła się papierosem i kucnęła przy jednej ze swoich pułapek. Wpadł w nią królik, którego będzie mogła później oskurować i odpowiednio przyrządzić. Może ten dzień nie będzie jednak aż tak chujowy? Kiedy usłyszała jakieś dźwięki, była pewna, że to kolejny sztywny. Ten który właśnie się szamotał, prawdopodobnie przyciągnął kolejnych. Wsadziła peta do ust i wyprostowała się. Miała ochotę rozwalić kilka zgniłych łbów, żeby uspokoić skołatane nerwy. Złapała więc za karabinek który miała przewieszony przez ramię i zrobiła kilka kroków do przodu. Wycelowała w głowę... jakiegoś chłopaka. Kurwa, kolejny?
-Stój, bo cię rozpierdolę.- Krzyknęła, celując do Axela. Dobroczynność jaką okazała dzisiaj pozostałym właśnie się wyczerpała. Pomogła im i chuja z tego miała. Nieznajomy miał pecha.
-Co masz przy sobie? Jedzenie, wodę, leki?- Zapytała i machnęła dłonią w stronę jednej ze ścian, która miała kilka dziur wielkości głowy.-Tim, trzymaj go na muszce. Jeśli tylko drgnie, to strzelaj. Martwego i z dodatkową dziurą w dupie będzie łatwiej przeszukać.- Zwróciła się do swojego towarzysza, który najwyraźniej schowany był za ścianą.
@Axel Cole
-Ach kurwa...- Burknęła sama do siebie kiedy odpalała papierosa. To na pewno nie White. Zresztą, nie miało to dla niej teraz większego znaczenia. Staruchowi i tak się oberwie - niech tylko wpadnie w jej ręce. Nie będzie miała litości i nawet fakt, że miał kaleką córkę go nie uratuje. Opiekowanie się Lucy było stratą czasu, energii i tlenu - w końcu i tak była warzywem.
Rosabelle zaciągnęła się papierosem i kucnęła przy jednej ze swoich pułapek. Wpadł w nią królik, którego będzie mogła później oskurować i odpowiednio przyrządzić. Może ten dzień nie będzie jednak aż tak chujowy? Kiedy usłyszała jakieś dźwięki, była pewna, że to kolejny sztywny. Ten który właśnie się szamotał, prawdopodobnie przyciągnął kolejnych. Wsadziła peta do ust i wyprostowała się. Miała ochotę rozwalić kilka zgniłych łbów, żeby uspokoić skołatane nerwy. Złapała więc za karabinek który miała przewieszony przez ramię i zrobiła kilka kroków do przodu. Wycelowała w głowę... jakiegoś chłopaka. Kurwa, kolejny?
-Stój, bo cię rozpierdolę.- Krzyknęła, celując do Axela. Dobroczynność jaką okazała dzisiaj pozostałym właśnie się wyczerpała. Pomogła im i chuja z tego miała. Nieznajomy miał pecha.
-Co masz przy sobie? Jedzenie, wodę, leki?- Zapytała i machnęła dłonią w stronę jednej ze ścian, która miała kilka dziur wielkości głowy.-Tim, trzymaj go na muszce. Jeśli tylko drgnie, to strzelaj. Martwego i z dodatkową dziurą w dupie będzie łatwiej przeszukać.- Zwróciła się do swojego towarzysza, który najwyraźniej schowany był za ścianą.
@Axel Cole
Wyprawa poszukiwawcza Kate Lawson
Wyt
1
Sil
2
Zmy
0
Cha
0
Zre
1
Int
0
Szc
1
Przy sobie
- Paczka papierosów i zapalniczka.- Nóż myśliwski.
- Krótkofalówka.
- Pistolet i zapasowy magazynek.
- Siekiera.
Rozcięta brew
33
viewtopic.php?p=3764#p3764
Podszedłem spokojnie do drugiego samochodu, w dłoniach trzymając siekierę. Coraz bardziej irytowała mnie sytuacja w obozie, coraz bardziej zastanawiałem się jak się stamtąd wyrwać, w jakim kierunku się udać. Kogo powinienem zabrać? Czułem, że z Sophie już dawno nie wypaliło. Nie miało prawa wypalić. Axel? W sumie nie znałem gościa aż tak bardzo, ale wydawał się łepski...
Zatrzymałem się i rozejrzałem, w poszukiwaniu towarzystwa.
@Mistrz Gry Maggie
Podszedłem spokojnie do drugiego samochodu, w dłoniach trzymając siekierę. Coraz bardziej irytowała mnie sytuacja w obozie, coraz bardziej zastanawiałem się jak się stamtąd wyrwać, w jakim kierunku się udać. Kogo powinienem zabrać? Czułem, że z Sophie już dawno nie wypaliło. Nie miało prawa wypalić. Axel? W sumie nie znałem gościa aż tak bardzo, ale wydawał się łepski...
Zatrzymałem się i rozejrzałem, w poszukiwaniu towarzystwa.
@Mistrz Gry Maggie
Wyprawa poszukiwawcza Kate Lawson
Wyt
0
Sil
0
Zmy
1
Cha
0
Zre
1
Int
1
Szc
0
Przy sobie
ubranie [buty, spodnie, koszulka, kurtka, bielizna, rękawiczki] | kieszenie itp. [zapalniczka, scyzoryk, srebrna przeciętna bransoletka, nóż myśliwski, pistolet [glock 9 mm, [10 + 12], wytrych [7], napinacz [2], krótkofalówka] | plecak [notes, długopis, chustka, igła, nić, woda [1L], czarna cienka taśma]
Pełnia zdrowia
34
Wyminięcie trupów wydawało się formalnością. Tak jak zakładał, były zbyt zajęte tym, co je zwabiło i nie zwracały uwagi na ciche szelesty, jakich pełno było w lesie. Można powiedzieć, że drzewa sprawiły mu zasłonę dymną.
Spomiędzy roślinności powoli wyłoniły się zabudowania. Cole zaklął pod nosem. Dlaczego takich rzeczy nie mieli na mapach? Mogliby to sprawdzić, zamiast przeszukiwać wioski, gdyby miał szukać kryjówki, rozważyłby mocno takie miejsce.
Axel zamarł w bezruchu, kiedy głośniejszy szelest i następujący po nim mięsisty trzask rozległy się od jego prawej. Poniekąd znał już ten dźwięk, ale tym razem był trochę inny, bardziej targający i mniej plaskający. Zerknął na grupę zombie, które stanęły nad swoim towarzyszem, próbując ogarnąć pustymi czaszkami, co się właśnie stało.
Zerknął przed siebie, przelatując wzrokiem po ziemi i zaroślach. Mógł rozpoznać parę podejrzanych rzeczy, ale równie dobrze jego kolejny krok mógł być ostatnim. Zaczął rozważać odwrót, kiedy zza jednego z drzew wyłoniła się zupełnie świeża i nienadgryziona sylwetka.
Axel przez moment pożałował, że nie wyciągnął wtedy broni na drodze i nie miał jej przygotowanej. Zaraz jednak podziękował temu przypadkowi, bo kobieta nie wyglądała na kogoś, kto zawahałby się strzelić.
— Hej hej, wyluzuj! — odkrzyknął natychmiast, podnosząc jedną dłoń w pokojowym geście. — Nie chcę kłopotów! — dodał zaraz, a jak padło pytanie, zawahał się wyraźnie. Co mogła mu zabrać? Na dobrą sprawę, wszystko, a to nie byłoby dobrze.
Słysząc dodatkowe imię, przemknął wzrokiem po lesie i zabudowaniach za plecami kobiety, w myślach przeklinając ją i ideologię generała. A mówił, że najgorzej jest spotkać człowieka.
Nie wątpił, że Tim jednak trzyma go na muszce, więc niespiesznie uniósł obie dłonie.
— Nie jestem złodziejem... — Gdyby nie okoliczności, to nawet by się zaśmiał. — Tylko szukam znajomej... właściwie dwóch... Nie widziałaś tu może jakiejś irytującej włóczęgi? Jeśli nie, too... po prostu sobie pójdę — rzucił, dodając do tego lekko zaczepny uśmiech w nadziei na rozładowanie napięcia.
Axel umyślnie nie mówił tak cicho, jak nakazywałaby to roztropność i towarzystwo trupów. W najlepszym wypadku Olivia go usłyszy, w najgorszym to chodzące zwłoki narobią zamieszania. Przynajmniej miał taką nadzieję, zresztą, ta babka sama zaczęła krzyczeć.
@Mistrz Gry Maggie @Rosabelle Stone
Spomiędzy roślinności powoli wyłoniły się zabudowania. Cole zaklął pod nosem. Dlaczego takich rzeczy nie mieli na mapach? Mogliby to sprawdzić, zamiast przeszukiwać wioski, gdyby miał szukać kryjówki, rozważyłby mocno takie miejsce.
Axel zamarł w bezruchu, kiedy głośniejszy szelest i następujący po nim mięsisty trzask rozległy się od jego prawej. Poniekąd znał już ten dźwięk, ale tym razem był trochę inny, bardziej targający i mniej plaskający. Zerknął na grupę zombie, które stanęły nad swoim towarzyszem, próbując ogarnąć pustymi czaszkami, co się właśnie stało.
Zerknął przed siebie, przelatując wzrokiem po ziemi i zaroślach. Mógł rozpoznać parę podejrzanych rzeczy, ale równie dobrze jego kolejny krok mógł być ostatnim. Zaczął rozważać odwrót, kiedy zza jednego z drzew wyłoniła się zupełnie świeża i nienadgryziona sylwetka.
Axel przez moment pożałował, że nie wyciągnął wtedy broni na drodze i nie miał jej przygotowanej. Zaraz jednak podziękował temu przypadkowi, bo kobieta nie wyglądała na kogoś, kto zawahałby się strzelić.
— Hej hej, wyluzuj! — odkrzyknął natychmiast, podnosząc jedną dłoń w pokojowym geście. — Nie chcę kłopotów! — dodał zaraz, a jak padło pytanie, zawahał się wyraźnie. Co mogła mu zabrać? Na dobrą sprawę, wszystko, a to nie byłoby dobrze.
Słysząc dodatkowe imię, przemknął wzrokiem po lesie i zabudowaniach za plecami kobiety, w myślach przeklinając ją i ideologię generała. A mówił, że najgorzej jest spotkać człowieka.
Nie wątpił, że Tim jednak trzyma go na muszce, więc niespiesznie uniósł obie dłonie.
— Nie jestem złodziejem... — Gdyby nie okoliczności, to nawet by się zaśmiał. — Tylko szukam znajomej... właściwie dwóch... Nie widziałaś tu może jakiejś irytującej włóczęgi? Jeśli nie, too... po prostu sobie pójdę — rzucił, dodając do tego lekko zaczepny uśmiech w nadziei na rozładowanie napięcia.
Axel umyślnie nie mówił tak cicho, jak nakazywałaby to roztropność i towarzystwo trupów. W najlepszym wypadku Olivia go usłyszy, w najgorszym to chodzące zwłoki narobią zamieszania. Przynajmniej miał taką nadzieję, zresztą, ta babka sama zaczęła krzyczeć.
@Mistrz Gry Maggie @Rosabelle Stone
Informacja od Mistrza Gry
Teraz będzie @Rosabelle Stone Wyprawa poszukiwawcza Kate Lawson
35
-W dupie mam po co tu przyszedłeś.- Powiedziała blondynka i zaczęła zbliżać się do Axela. Przez cały czas celowała w niego z małego karabinku. Wiedziała gdzie porozstawiane są pułapki, więc podejście kilka kroków nie stanowiło dla niej żadnego problemu.
-Wyciągaj wszystko co masz i kładź na trawie - jedzenie, leki, broń. Potem pozwolę ci stąd spierdolić. I jeśli zrobisz to szybko i będę zadowolona z tego co dostanę, to powiem ci gdzie szukać twoich przyjaciół. Liczę do trzech i strzelam. Jeden, dwa…- Powiedziała, nie mając zamiaru litować się nad nieznajomym. Kolejny przybysz z Breckenridge? Trudno. Może przynajmniej od niego zagranie jakieś łupy. Przydadzą jej się leki, przyda jedzenie. Broń? W zależności co przy sobie miał.
@Axel Cole
-Wyciągaj wszystko co masz i kładź na trawie - jedzenie, leki, broń. Potem pozwolę ci stąd spierdolić. I jeśli zrobisz to szybko i będę zadowolona z tego co dostanę, to powiem ci gdzie szukać twoich przyjaciół. Liczę do trzech i strzelam. Jeden, dwa…- Powiedziała, nie mając zamiaru litować się nad nieznajomym. Kolejny przybysz z Breckenridge? Trudno. Może przynajmniej od niego zagranie jakieś łupy. Przydadzą jej się leki, przyda jedzenie. Broń? W zależności co przy sobie miał.
@Axel Cole
Wyprawa poszukiwawcza Kate Lawson
Wyt
0
Sil
0
Zmy
1
Cha
0
Zre
1
Int
1
Szc
0
Przy sobie
ubranie [buty, spodnie, koszulka, kurtka, bielizna, rękawiczki] | kieszenie itp. [zapalniczka, scyzoryk, srebrna przeciętna bransoletka, nóż myśliwski, pistolet [glock 9 mm, [10 + 12], wytrych [7], napinacz [2], krótkofalówka] | plecak [notes, długopis, chustka, igła, nić, woda [1L], czarna cienka taśma]
Pełnia zdrowia
36
Lekko uniósł brwi i skinął głową w akceptacji tego stanu rzeczy.
— A nie wątpię. — Pokusiłby się nawet o stwierdzenie, że sporo rzeczy mogła mieć w dupie. — Ale gdybyś czasem spotkała Kate Jakjejtambyło Lawson albo Lucy White, to by się pewnie ucieszyły, gdybyś mnie jednak nie zastrzeliła — rzucił szybko z uśmiechem, korzystając z chwili czasu, w którym stawiała w jego stronę ostrożne kroki.
Ponownie zerknął na prędce po dalszym planie, w nadziei, że dostrzeże Tima lub jego broń, ale nie było to proste. Wycelowana w niego lufa karabinu nie ułatwiała żadnego zadania.
— Dobra, dobra, to najpierw broń, co? — Sięgnął prawą ręką do paska, gdzie zatknięte były nożyce. — Spoko, nie rzucę w ciebie niczym, nie dyskutuje się z damą z karabinem, jak to powtarzał mój kumpel — zaśmiał się cicho, próbując sprawnie wydobyć ostrze. To ciągłe nawijanie miało też inny cel, mianowicie zagłuszyło miękkie obrócenie przełącznika krótkofalówki, która przypięta była do tylnej części paska. Nie był pewien, czy ktoś zrozumie słowa, ale z pewnością usłyszy cokolwiek. — Swoją drogą, zawsze tak witasz obcych? Sidła i lufa? Podoba mi się... — Rzucił na ziemię zaostrzone nożyce. — Timowi pewnie też. Zresztą, pewnie mi nie powiesz. Tylko nie każ mu strzelać. Co my tu jeszcze mamy... chcesz fajki? Nawet dobrego sortu... Wódka, ale chyba już zwietrzała... — Butelkę pozwolił sobie odłożyć ostrożniej. — Niestety, nie mam zbyt wielu przydatnych rzeczy, chyba że chcesz ukraść całego vana, droga wolna, dwieście metrów stąd. — Wzruszył ramionami.
Nie był pewien, czy nie nagina jej cierpliwości, ani też teraz czy ewentualne sprowadzenie tu reszty nie narazi ich na pułapki. Z drugiej strony, nie miał żadnej gwarancji z to, że wyjdzie z tego żywy. To między innymi ta myśl sprawiała, że robił wrażenie beztroskiego, jakoś tak podświadomie wiedział, że nic innego mu nie pozostało.
@Rosabelle Stone
— A nie wątpię. — Pokusiłby się nawet o stwierdzenie, że sporo rzeczy mogła mieć w dupie. — Ale gdybyś czasem spotkała Kate Jakjejtambyło Lawson albo Lucy White, to by się pewnie ucieszyły, gdybyś mnie jednak nie zastrzeliła — rzucił szybko z uśmiechem, korzystając z chwili czasu, w którym stawiała w jego stronę ostrożne kroki.
Ponownie zerknął na prędce po dalszym planie, w nadziei, że dostrzeże Tima lub jego broń, ale nie było to proste. Wycelowana w niego lufa karabinu nie ułatwiała żadnego zadania.
— Dobra, dobra, to najpierw broń, co? — Sięgnął prawą ręką do paska, gdzie zatknięte były nożyce. — Spoko, nie rzucę w ciebie niczym, nie dyskutuje się z damą z karabinem, jak to powtarzał mój kumpel — zaśmiał się cicho, próbując sprawnie wydobyć ostrze. To ciągłe nawijanie miało też inny cel, mianowicie zagłuszyło miękkie obrócenie przełącznika krótkofalówki, która przypięta była do tylnej części paska. Nie był pewien, czy ktoś zrozumie słowa, ale z pewnością usłyszy cokolwiek. — Swoją drogą, zawsze tak witasz obcych? Sidła i lufa? Podoba mi się... — Rzucił na ziemię zaostrzone nożyce. — Timowi pewnie też. Zresztą, pewnie mi nie powiesz. Tylko nie każ mu strzelać. Co my tu jeszcze mamy... chcesz fajki? Nawet dobrego sortu... Wódka, ale chyba już zwietrzała... — Butelkę pozwolił sobie odłożyć ostrożniej. — Niestety, nie mam zbyt wielu przydatnych rzeczy, chyba że chcesz ukraść całego vana, droga wolna, dwieście metrów stąd. — Wzruszył ramionami.
Nie był pewien, czy nie nagina jej cierpliwości, ani też teraz czy ewentualne sprowadzenie tu reszty nie narazi ich na pułapki. Z drugiej strony, nie miał żadnej gwarancji z to, że wyjdzie z tego żywy. To między innymi ta myśl sprawiała, że robił wrażenie beztroskiego, jakoś tak podświadomie wiedział, że nic innego mu nie pozostało.
Wiadomość od gracza
Wszystko od słów "Swoją drogą, zawsze tak witasz obcych?" możecie usłyszeć w radiu, poprzetykane szumem, stukotem i innymi zakłóceniami.@Rosabelle Stone
Wyprawa poszukiwawcza Kate Lawson
37
-Jestem słowna.- Było to ostrzeżenie, ponieważ Rosabelle bardzo nie lubiła się powtarzać. Kiedy więc Axel zaczął biadolić, zirytowała się jeszcze bardziej. Zatrzymała się i przybrała pozycję jak do strzału. Celowała w prawe ramię chłopaka. Jeśli był uważny, to mógł dostrzec, że palec jej drgnął jakby chciała nacisnąć na spust. Wyglądało na to, że uratował go zdrowy rozsądek. Zaniechała tylko dlatego, że zaczął wyciągać rzeczy.
-Jakby się dowiedziały jaki jesteś głupi, to jeszcze by mi przyklasneły. Broń sobie zostaw. Nie uwierzę, że nie masz przy sobie pistoletu. Jesli masz plecak to rzuć też plecak. Fajki i wóda zostają. Dorzuć coś do jedzenia i wypierdalaj, bo mnie wkurwiasz.- Powiedziała. -Jeszcze jedno niepotrzebne słowo i skończysz z drugą dziurą w dupie. Zostawiaj rzeczy i wynocha.- Ostrzegła i wszystkie znaki na ziemi i niebie mówiły, że jej cierpliwość się skończyła.
-Tim wie co ma robić.
@Axel Cole
-Jakby się dowiedziały jaki jesteś głupi, to jeszcze by mi przyklasneły. Broń sobie zostaw. Nie uwierzę, że nie masz przy sobie pistoletu. Jesli masz plecak to rzuć też plecak. Fajki i wóda zostają. Dorzuć coś do jedzenia i wypierdalaj, bo mnie wkurwiasz.- Powiedziała. -Jeszcze jedno niepotrzebne słowo i skończysz z drugą dziurą w dupie. Zostawiaj rzeczy i wynocha.- Ostrzegła i wszystkie znaki na ziemi i niebie mówiły, że jej cierpliwość się skończyła.
-Tim wie co ma robić.
@Axel Cole
Wyprawa poszukiwawcza Kate Lawson
Wyt
0
Sil
0
Zmy
1
Cha
0
Zre
1
Int
1
Szc
0
Przy sobie
ubranie [buty, spodnie, koszulka, kurtka, bielizna, rękawiczki] | kieszenie itp. [zapalniczka, scyzoryk, srebrna przeciętna bransoletka, nóż myśliwski, pistolet [glock 9 mm, [10 + 12], wytrych [7], napinacz [2], krótkofalówka] | plecak [notes, długopis, chustka, igła, nić, woda [1L], czarna cienka taśma]
Pełnia zdrowia
38
Czy to normalne, że pierwsze, co przeszło mu przez myśl, to że nigdy nie był postrzelony? Przez sekundę w jego głowie pojawiło się pytanie o to, jak to właściwie jest i jak szybko się umiera, ale zaraz po tym przyszła świadomość, że ta kulka raczej by go nie zabiła. Może to głupie przeświadczenie wyniesione z filmów, ale prawe ramię wydawało się bezpiecznym miejscem do obrywania, zwłaszcza, że daleko do wozu nie miał.
A jednak umilkł ostatecznie, w głowie wciąż mając jej groźbę. Groźbę, którą niejako zignorował, włączając krótkofalówkę w nadziei, że w razie czego łatwo się z niej wyłga.
Czy był głupi? Być może. Nie myślał tak wcześniej, ale kiedy kobieta powiedziała to na głos, nie wykluczał takiej opcji. Być może faktycznie niepotrzebnie biegł za kimś, kto miał go gdzieś. Może tylko mu się wydawało, że było jak dawniej.
— Z jedzenia mam tylko to — odparł nieco poważniej, rzucając na ziemię niewielką konserwę. Bądź co bądź, była jego, mógł ją oddać bez żadnych wyrzutów sumienia.
Axel miał plecak. Stamtąd właśnie wyjął puszkę, ale nawet go przy tym nie zdejmował, po prostu sięgnął ręką do tylnej dolnej kieszeni, która teraz była już pusta, więc nawet nie próbował jej z tej pozycji zapiąć z powrotem.
A potem odwrócił się, uskoczył za drzewo i zaczął biec przez las ile sił w nogach. Starał się podążać tą samą ścieżką, jaką tu przyszedł, jednocześnie pochylając odpowiednio, by utrudnić jej ewentualne wycelowanie mu w głowę. Nawet obijające się o ramiona i twarz gałązki nie przeszkadzały tak bardzo, prawie ich nie zauważał.
Może i rzuciłby jej ten przeklęty plecak, ale było w nim coś, czego nie oddałby za żadne skarby świata. Być może jedyna rzecz, dla której faktycznie mógłby tak ryzykować bez wahania, choć patrząc obiektywnie nie miało to najmniejszego sensu.
@Rosabelle Stone
A jednak umilkł ostatecznie, w głowie wciąż mając jej groźbę. Groźbę, którą niejako zignorował, włączając krótkofalówkę w nadziei, że w razie czego łatwo się z niej wyłga.
Czy był głupi? Być może. Nie myślał tak wcześniej, ale kiedy kobieta powiedziała to na głos, nie wykluczał takiej opcji. Być może faktycznie niepotrzebnie biegł za kimś, kto miał go gdzieś. Może tylko mu się wydawało, że było jak dawniej.
— Z jedzenia mam tylko to — odparł nieco poważniej, rzucając na ziemię niewielką konserwę. Bądź co bądź, była jego, mógł ją oddać bez żadnych wyrzutów sumienia.
Axel miał plecak. Stamtąd właśnie wyjął puszkę, ale nawet go przy tym nie zdejmował, po prostu sięgnął ręką do tylnej dolnej kieszeni, która teraz była już pusta, więc nawet nie próbował jej z tej pozycji zapiąć z powrotem.
A potem odwrócił się, uskoczył za drzewo i zaczął biec przez las ile sił w nogach. Starał się podążać tą samą ścieżką, jaką tu przyszedł, jednocześnie pochylając odpowiednio, by utrudnić jej ewentualne wycelowanie mu w głowę. Nawet obijające się o ramiona i twarz gałązki nie przeszkadzały tak bardzo, prawie ich nie zauważał.
Może i rzuciłby jej ten przeklęty plecak, ale było w nim coś, czego nie oddałby za żadne skarby świata. Być może jedyna rzecz, dla której faktycznie mógłby tak ryzykować bez wahania, choć patrząc obiektywnie nie miało to najmniejszego sensu.
@Rosabelle Stone
Czy uda mi się odbiec bez problemów?
Rzut na zręczność (1)
2
[2]+1 = 3
Nie udało się, ale... (dodatkowa korzyść)Wyprawa poszukiwawcza Kate Lawson
39
Wóda, papierosy i konserwa nie były złymi łupami. Rosabelle pozwoliła Axelowi uciec - szkoda było marnować naboje i robić hałas, skoro nie miała pewności czy chłopak posiadał przy sobie coś cennego.
Kiedy nieznajomy zaczął uciekać, nie ruszyła w pościg. Odczekała chwilę żeby upewnić się czy aby nie schował się za drzewami. Była sama, a historyjka o ubezpieczającym ją "koledze" to zwykła ściema. Chciała w spokoju zebrać swoje łupy...
@Axel Cole
Kiedy nieznajomy zaczął uciekać, nie ruszyła w pościg. Odczekała chwilę żeby upewnić się czy aby nie schował się za drzewami. Była sama, a historyjka o ubezpieczającym ją "koledze" to zwykła ściema. Chciała w spokoju zebrać swoje łupy...
@Axel Cole
Wyprawa poszukiwawcza Kate Lawson
Wyt
1
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
1
Int
1
Szc
0
Przy sobie
wszystko i nic
Boli głowa
40
Axel biegł ile sił w nogach, starając się jak najbardziej oddzielić od obozu. Zdecydowanie był to dość ryzykowny ruch, jednak chłopak oddał, co mógł i starał się ochronić to, co było dla niego istotne. Jeśli rzeczywiście był w stanie tak bardzo się poświęcić, to była to jego sprawa. Zgrabnie stawiał kroki, oddalając się od obozu bardziej i bardziej. Rosabelle nie goniła za nim, nie słyszał kroków ani strzałów. Biegł przed siebie, starając się kierować tymi samymi śladami, co wcześniej.
Jego serce biło bardzo szybko, w końcu cała ta sytuacja była dość przerażająca. Czy wcześniej ktoś zabrał mu jego rzeczy w taki sposób? Chyba nie. Biegł, biegł, biegł, aż wreszcie powoli dochodziły do niego krzyki Olivii. Nie dane mu było jednak dobiec do niej, ponieważ biedak potknął się o korzeń jednego z drzew i zaliczył dość niefortunny upadek. Przejechał swoją piękną buźką po jednym z kamieni, który znajdował się pośród drzew. Ból był naprawdę bardzo nieprzyjemny i przyszedł dopiero po chwili, gdy Cole zaczął wycierać z twarzy i z innych części ciała ziemie i suchą roślinność, która została na jego ubraniach.
Poczuł ciepłą krew, która wypływała z jego rozciętego łuku brwiowego i nieco przeszkadzała w widoczności. Lekko zakręciło mu się w głowie od uderzenia, jednak zdecydowanie coś widział. Dwie, może trzy sylwetki idące w jego stronę.
Czuł się tak, jakby zbyt szybko wstał z łóżka. Jego wizja zaczynała się rozmazywać, a głowa wydawała się bujać gdzieś w chmurach.
@Axel Cole
Jego serce biło bardzo szybko, w końcu cała ta sytuacja była dość przerażająca. Czy wcześniej ktoś zabrał mu jego rzeczy w taki sposób? Chyba nie. Biegł, biegł, biegł, aż wreszcie powoli dochodziły do niego krzyki Olivii. Nie dane mu było jednak dobiec do niej, ponieważ biedak potknął się o korzeń jednego z drzew i zaliczył dość niefortunny upadek. Przejechał swoją piękną buźką po jednym z kamieni, który znajdował się pośród drzew. Ból był naprawdę bardzo nieprzyjemny i przyszedł dopiero po chwili, gdy Cole zaczął wycierać z twarzy i z innych części ciała ziemie i suchą roślinność, która została na jego ubraniach.
Poczuł ciepłą krew, która wypływała z jego rozciętego łuku brwiowego i nieco przeszkadzała w widoczności. Lekko zakręciło mu się w głowie od uderzenia, jednak zdecydowanie coś widział. Dwie, może trzy sylwetki idące w jego stronę.
Czuł się tak, jakby zbyt szybko wstał z łóżka. Jego wizja zaczynała się rozmazywać, a głowa wydawała się bujać gdzieś w chmurach.
@Axel Cole