Muzeum

Wyt
0
Sil
0
Zmy
0
Cha
0
Zre
0
Int
0
Szc
0
wszystko i nic
Pełnia zdrowia
Przy sobie:
wszystko i nicPełnia
zdrowia
1
Upuszczone muzeum na wzniesieniu.
Muzeum

Wyt
0
Sil
0
Zmy
0
Cha
0
Zre
0
Int
0
Szc
0
wszystko i nic
Pełnia zdrowia
Przy sobie:
wszystko i nicPełnia
zdrowia
2
27 maja, poranek
Poprzedni dzień z całą pewnością nie był dla Was łaskawy. Auto jak na złość, za żadne skarby nie chciało odpalić. Wasza krótkofalówka całkowicie odmawiała posłuszeństwa, wydając z siebie jedynie szumy i szmery. Zbliżająca się noc za to nie pozwalała na zabranie się za robotę od razu, więc - chcąc nie chcąc, byłyście zmuszone do pozostania w muzeum.
Noc przebiegła Wam spokojnie, można nawet powiedzieć, że mogłyście się wyspać. Brak dużej ilości ludzi w tak niewielkiej przestrzeni był na swój sposób terapeutyczny i odświeżający. Gdy jednak przyszedł ranek, Elizabeth od razu zabrała się do pracy przy samochodzie.
Udało jej się poprawić kilka luźnych kabelków, dokręcić kurki i śrubki tam, gdzie było to konieczne. Nie rozwiązywało to jednak problemu rozładowanego akumulatora.
Sara ten czas wykorzystywała pomagając swojej rudowłosej koleżance, lub spoglądając na wcześniej nieprzeczesane części muzeum. W jednej z szuflad udało jej się nawet znaleźć kilka map, które nie były nigdzie indziej dostępne. Może jeszcze znajdą jakiś użytek?
Wtem niczym z nieba, spadła ona - ciemnowłosa piękność, Mary, która zupełnym przypadkiem znalazła się w okolicy muzeum.
Kobieta była uzbrojona, a w swojej dłoni dzierżyła upolowanego wcześniej królika. Wykazała się wyjątkową sympatią, a po zaoferowaniu Wam nie tylko gorącego posiłku, ale i pomocy ze strony swojej grupy, udało jej się zdobyć u Was iskierkę zaufania. Jej obóz znajdował się kilka kilometrów dalej, więc pewne było że i na kolejną noc tu utkniecie.
Pocieszający był jednak fakt, że wiedziałyście w którym kierunku będzie zmierzać Wasza społeczność. Jak tylko naładujecie swój akumulator, będziecie mogły ich dogonić - przynajmniej taką miałyście nadzieję.
Kolejna noc w osamotnieniu już nie dawała Wam aż takiego ukojenia. Jasne, cisza była niezwykle miła, ale stres związany ze znalezieniem własnych towarzyszy się napiętrzał.
Jak spędziłyście poranek, w oczekiwaniu na pomoc ze strony Waszej nowej znajomej?
@Elizabeth DeShawn @Sara Williams
Poprzedni dzień z całą pewnością nie był dla Was łaskawy. Auto jak na złość, za żadne skarby nie chciało odpalić. Wasza krótkofalówka całkowicie odmawiała posłuszeństwa, wydając z siebie jedynie szumy i szmery. Zbliżająca się noc za to nie pozwalała na zabranie się za robotę od razu, więc - chcąc nie chcąc, byłyście zmuszone do pozostania w muzeum.
Noc przebiegła Wam spokojnie, można nawet powiedzieć, że mogłyście się wyspać. Brak dużej ilości ludzi w tak niewielkiej przestrzeni był na swój sposób terapeutyczny i odświeżający. Gdy jednak przyszedł ranek, Elizabeth od razu zabrała się do pracy przy samochodzie.
Udało jej się poprawić kilka luźnych kabelków, dokręcić kurki i śrubki tam, gdzie było to konieczne. Nie rozwiązywało to jednak problemu rozładowanego akumulatora.
Sara ten czas wykorzystywała pomagając swojej rudowłosej koleżance, lub spoglądając na wcześniej nieprzeczesane części muzeum. W jednej z szuflad udało jej się nawet znaleźć kilka map, które nie były nigdzie indziej dostępne. Może jeszcze znajdą jakiś użytek?
Wtem niczym z nieba, spadła ona - ciemnowłosa piękność, Mary, która zupełnym przypadkiem znalazła się w okolicy muzeum.
Kobieta była uzbrojona, a w swojej dłoni dzierżyła upolowanego wcześniej królika. Wykazała się wyjątkową sympatią, a po zaoferowaniu Wam nie tylko gorącego posiłku, ale i pomocy ze strony swojej grupy, udało jej się zdobyć u Was iskierkę zaufania. Jej obóz znajdował się kilka kilometrów dalej, więc pewne było że i na kolejną noc tu utkniecie.
Pocieszający był jednak fakt, że wiedziałyście w którym kierunku będzie zmierzać Wasza społeczność. Jak tylko naładujecie swój akumulator, będziecie mogły ich dogonić - przynajmniej taką miałyście nadzieję.
Kolejna noc w osamotnieniu już nie dawała Wam aż takiego ukojenia. Jasne, cisza była niezwykle miła, ale stres związany ze znalezieniem własnych towarzyszy się napiętrzał.
Jak spędziłyście poranek, w oczekiwaniu na pomoc ze strony Waszej nowej znajomej?
@Elizabeth DeShawn @Sara Williams
Muzeum

Wyt
0
Sil
0
Zmy
0
Cha
0
Zre
1
Int
3
Szc
1
- Pistolet SigSauer P320 9mm + dwa magazynki (17 i 6 nabojów)
- PDA z nawigacją
- Krótkofalówka ze słuchawką
- mała ładowarka izotopowa
- ładowarka do krótkofalówki
- powerbank solarny
- Nóż bojowy
- narzędzia z warsztatu do napraw samochodów
- pusty termos (0.5 RW)
- 5 pustych butelek na wodę (1.5 RW)
- mapa ośrodka RRR i mapa miasteczka i kopalni CC
- 0.5 RW (sok ananasowy), 0.5 RŻ (konserwa: kaczka w sosie żurawinowym)
- Kanister 30-litrowy z 30l paliwa + 2 puste kanistry metalowe 20l sztuka
- PDA z nawigacją
- Krótkofalówka ze słuchawką
- mała ładowarka izotopowa
- ładowarka do krótkofalówki
- powerbank solarny
- Nóż bojowy
- narzędzia z warsztatu do napraw samochodów
- pusty termos (0.5 RW)
- 5 pustych butelek na wodę (1.5 RW)
- mapa ośrodka RRR i mapa miasteczka i kopalni CC
- 0.5 RW (sok ananasowy), 0.5 RŻ (konserwa: kaczka w sosie żurawinowym)
- Kanister 30-litrowy z 30l paliwa + 2 puste kanistry metalowe 20l sztuka
Przeziębienie
Przy sobie:
- Pistolet SigSauer P320 9mm + dwa magazynki (17 i 6 nabojów)- PDA z nawigacją
- Krótkofalówka ze słuchawką
- mała ładowarka izotopowa
- ładowarka do krótkofalówki
- powerbank solarny
- Nóż bojowy
- narzędzia z warsztatu do napraw samochodów
- pusty termos (0.5 RW)
- 5 pustych butelek na wodę (1.5 RW)
- mapa ośrodka RRR i mapa miasteczka i kopalni CC
- 0.5 RW (sok ananasowy), 0.5 RŻ (konserwa: kaczka w sosie żurawinowym)
- Kanister 30-litrowy z 30l paliwa + 2 puste kanistry metalowe 20l sztuka
Przeziębienie
3
25 maj.
Patrzyła w osprzęt silnika jak w niezrozumiałe pismo, zapisane na starym papierze. Przeklinała w myślach, duchu i bezruchu to, że samochód był uziemiony, a im zostanie spędzić noc w muzeum; w zimnym, bezużytecznym z punktu przetrwania budynku, w którym wiatr gwizdał przez wybite szyby okien, zombie w każdej chwili mogły tu się wedrzeć za zapachem potu lub źródłem światła, a one popsuć sobie zdrowie przez słabe odżywianie, wychłodzenie i ogólne zmęczenie. Rudowłosa zdobyła się na jeszcze jedno okrążenie wokół budynku, by policzyć okna z wybitni szybami oraz liczbę wejść prowadzących do środka. Chciała się upewnić, że wszystkie drogi prowadzące z zewnątrz, zlokalizują w środku budynku.
Czy Eli była pozbawiona pozytywnych myśli? Skąd, znajdowała w tej sytuacji plusy. Choćby to, że wciąż, z nowym dniem, miały kolejną okazję na wykazanie się, na znalezienie ciekawych miejsc. Jednocześnie miała też w końcu możliwość bliżej poznać się z Sarą, omówić kilka obozowych rzeczy, poznać pogląd na ważne sprawy z innej perspektywy. Z samochodu zabrała ubrania, kapoty, jedzenie i podzieliła się nimi z Sarą. Nie miała też oporów na skorzystanie z zalegających w muzeum śpiworów. Gdzie są ich właściciele, jak dawno tu nocowali? - zastanawiała się.
- A więc nocleg tutaj? Trzymamy wartę czy wyjebane? - Eli zdecydowanie wolała druga opcję. Przeziębienie jeszcze się w niej odzywało.
26 maj.
Siedziała od rana przy samochodzie, próbując doprowadzić go do działania. W międzyczasie miała z Sarą trochę tematów do przeglądania:
- Saro, co tak właściwie myślisz o naszym położeniu, sytuacji? Tutaj, na tej wyprawie. I ogółem, naszego konwoju? - zagadywała w ciągu dnia. - Mnie się wydaje, że musimy znaleźć cokolwiek. Zaczynam żałować, że z tamtego ośrodka wypoczynkowego nie wróciliśmy do konwoju. No ale nic nam po takim, jeśli nie mamy pewności, że zwiększymy wspólne zasoby, jedzenie, surowce, paliwo... Może jutro po nas wrócą, w końcu wiedzą, że daleko nie odjechałyśmy? Chociaż... W sumie jednak trochę odległości przebyło się. I ten zjazd w Cripple Peak, szlag by to - tutaj Eli złapała słabość, zaczęła tracić pogodę ducha. Czuła się winna temu, że Sara jest uziemiona, w końcu to jej był pomysł na zwiad i brała na siebie wszystkie złe rzeczy, było to po niej widać - Chociaż Claire mówiłam, że to górnicze miasteczko robi mi dzień. Kopalnia, czyli sprzęt, paliwo, surowce, maszyny, niezależne źródła prądu... No wszystko to, co do przetrwania konieczne. W końcu pod ziemią nie ma warunków na życie, a jednak tam się pracuje 24 na dobę, to trzeba wszystko zapewnić... A tak w ogóle, Claire to twoja siostra, tak? Zabawne. Bo z nią wyszukiwałam punkty na mapie do odwiedzenia... a z Tobą eksploruję.
Tego dnia przyszła do nich pomoc. To było zbawienie losu. Oczywiście, z tyłu głowy cały czas miała myśl o tym, że to może być zasadzka i uciekała, przynajmniej początkowo, od dzielenia się zbyt wieloma informacjami. Gdy jednak okazało się, że nieznajoma ma swój obóz w okolicy, zasypała ją pytaniami o stan kopalni: czy tam była, czy jest tam jakiś sprzęt, czy dużo ocalałych... Możliwe, że w ten sposób mogła trochę speszyć rozmówczynię, ale była tak głodna informacji, taka ciekawska, że dyplomacja odeszła w takim momencie na bok.
Ucieszyła się na wieść o tym, że wróci tutaj i pomoże im z akumulatorem. Zastanawiała się też, czy dla ich grupy znajdzie się miejsce w okolicy, skoro już tu jedni obozowicze mieli swoją własność. Czy w takiej mieścinie było miejsce dla dwóch rodzin? Dla rodowitych sycylijczykow z pewnością byłoby tutaj ciasno.
Wykorzystała wolny czas na pospacerowanie w okolicach muzeum, a także przyjrzeniu się jego zbiorom. Dość dokładnie znała już rozkład kopalni na podstawie makiety oraz miasta na podstawie mapy. Czuła, że mogłaby zostać wspaniałą gubernatorką Cripple Peak. Administracyjnie załatwiłaby każdą sprawę.
- Widzę, że nie jesteś pozytywnie nastawiona do tej Mary? I chyba słusznie, bo... cholera wie, z czym albo kim przyjdzie po raz drugi... Mówiła, że jutro, tak? - zastanawiała się. - Może rozpalimy pod wieczór ognisko? - proponowała.
Gdy przyszedł zmierzch, uznała, że to ostatnia noc, na którą mogą sobie pozwolić w tym miejscu - zapasów jedzenia praktycznie nie miały, a jeden gorący posiłek za dnia to trochę mało. Zbliżała się pora snu.
- Masz, to stara dobra gierka arcane. Pomoże ci zasnąć z dobrą myślą - przekazała jej PDA z odpaloną grą zręcznościową w formacie 2D. Chwila nostalgii zawsze była dobra przed snem. A prądu dużo nie zużyje, a solarny powerbank za dnia mógł urządzenie podładować.
27 maj.
Tego dnia sprawa samochodu miała się rozwiązać. Było po Eli widać, że niecierpliwi się i wyczekuje Mary. Wóz albo przewóz.
- Minęło... ponad 40 godzin odkąd wyruszyłyśmy... Dużo straconego czasu... No nie lubię siedzieć w miejscu, muszę mieć zajęcie. - wyjaśniała swoją osobowość. - Znasz się może z Kate? Jest... Dość specyficzna. Ciekawa. Jakoś wcześniej nie nawiązałam z nią znajomości, a w sumie dopiero teraz, od czasu ucieczki z Becker - podjęła się tematu plotkowania. Można było wyczuć, że zaczyna ten temat bardzo dyplomatycznie, choć przecież Eli mówi niemal zawsze, od razu, że coś jest spierdzielone, zamiast snuć nad tym domysły.
@Sara Williams
Patrzyła w osprzęt silnika jak w niezrozumiałe pismo, zapisane na starym papierze. Przeklinała w myślach, duchu i bezruchu to, że samochód był uziemiony, a im zostanie spędzić noc w muzeum; w zimnym, bezużytecznym z punktu przetrwania budynku, w którym wiatr gwizdał przez wybite szyby okien, zombie w każdej chwili mogły tu się wedrzeć za zapachem potu lub źródłem światła, a one popsuć sobie zdrowie przez słabe odżywianie, wychłodzenie i ogólne zmęczenie. Rudowłosa zdobyła się na jeszcze jedno okrążenie wokół budynku, by policzyć okna z wybitni szybami oraz liczbę wejść prowadzących do środka. Chciała się upewnić, że wszystkie drogi prowadzące z zewnątrz, zlokalizują w środku budynku.
Czy Eli była pozbawiona pozytywnych myśli? Skąd, znajdowała w tej sytuacji plusy. Choćby to, że wciąż, z nowym dniem, miały kolejną okazję na wykazanie się, na znalezienie ciekawych miejsc. Jednocześnie miała też w końcu możliwość bliżej poznać się z Sarą, omówić kilka obozowych rzeczy, poznać pogląd na ważne sprawy z innej perspektywy. Z samochodu zabrała ubrania, kapoty, jedzenie i podzieliła się nimi z Sarą. Nie miała też oporów na skorzystanie z zalegających w muzeum śpiworów. Gdzie są ich właściciele, jak dawno tu nocowali? - zastanawiała się.
- A więc nocleg tutaj? Trzymamy wartę czy wyjebane? - Eli zdecydowanie wolała druga opcję. Przeziębienie jeszcze się w niej odzywało.
26 maj.
Siedziała od rana przy samochodzie, próbując doprowadzić go do działania. W międzyczasie miała z Sarą trochę tematów do przeglądania:
- Saro, co tak właściwie myślisz o naszym położeniu, sytuacji? Tutaj, na tej wyprawie. I ogółem, naszego konwoju? - zagadywała w ciągu dnia. - Mnie się wydaje, że musimy znaleźć cokolwiek. Zaczynam żałować, że z tamtego ośrodka wypoczynkowego nie wróciliśmy do konwoju. No ale nic nam po takim, jeśli nie mamy pewności, że zwiększymy wspólne zasoby, jedzenie, surowce, paliwo... Może jutro po nas wrócą, w końcu wiedzą, że daleko nie odjechałyśmy? Chociaż... W sumie jednak trochę odległości przebyło się. I ten zjazd w Cripple Peak, szlag by to - tutaj Eli złapała słabość, zaczęła tracić pogodę ducha. Czuła się winna temu, że Sara jest uziemiona, w końcu to jej był pomysł na zwiad i brała na siebie wszystkie złe rzeczy, było to po niej widać - Chociaż Claire mówiłam, że to górnicze miasteczko robi mi dzień. Kopalnia, czyli sprzęt, paliwo, surowce, maszyny, niezależne źródła prądu... No wszystko to, co do przetrwania konieczne. W końcu pod ziemią nie ma warunków na życie, a jednak tam się pracuje 24 na dobę, to trzeba wszystko zapewnić... A tak w ogóle, Claire to twoja siostra, tak? Zabawne. Bo z nią wyszukiwałam punkty na mapie do odwiedzenia... a z Tobą eksploruję.
Tego dnia przyszła do nich pomoc. To było zbawienie losu. Oczywiście, z tyłu głowy cały czas miała myśl o tym, że to może być zasadzka i uciekała, przynajmniej początkowo, od dzielenia się zbyt wieloma informacjami. Gdy jednak okazało się, że nieznajoma ma swój obóz w okolicy, zasypała ją pytaniami o stan kopalni: czy tam była, czy jest tam jakiś sprzęt, czy dużo ocalałych... Możliwe, że w ten sposób mogła trochę speszyć rozmówczynię, ale była tak głodna informacji, taka ciekawska, że dyplomacja odeszła w takim momencie na bok.
Ucieszyła się na wieść o tym, że wróci tutaj i pomoże im z akumulatorem. Zastanawiała się też, czy dla ich grupy znajdzie się miejsce w okolicy, skoro już tu jedni obozowicze mieli swoją własność. Czy w takiej mieścinie było miejsce dla dwóch rodzin? Dla rodowitych sycylijczykow z pewnością byłoby tutaj ciasno.
Wykorzystała wolny czas na pospacerowanie w okolicach muzeum, a także przyjrzeniu się jego zbiorom. Dość dokładnie znała już rozkład kopalni na podstawie makiety oraz miasta na podstawie mapy. Czuła, że mogłaby zostać wspaniałą gubernatorką Cripple Peak. Administracyjnie załatwiłaby każdą sprawę.
- Widzę, że nie jesteś pozytywnie nastawiona do tej Mary? I chyba słusznie, bo... cholera wie, z czym albo kim przyjdzie po raz drugi... Mówiła, że jutro, tak? - zastanawiała się. - Może rozpalimy pod wieczór ognisko? - proponowała.
Gdy przyszedł zmierzch, uznała, że to ostatnia noc, na którą mogą sobie pozwolić w tym miejscu - zapasów jedzenia praktycznie nie miały, a jeden gorący posiłek za dnia to trochę mało. Zbliżała się pora snu.
- Masz, to stara dobra gierka arcane. Pomoże ci zasnąć z dobrą myślą - przekazała jej PDA z odpaloną grą zręcznościową w formacie 2D. Chwila nostalgii zawsze była dobra przed snem. A prądu dużo nie zużyje, a solarny powerbank za dnia mógł urządzenie podładować.
27 maj.
Tego dnia sprawa samochodu miała się rozwiązać. Było po Eli widać, że niecierpliwi się i wyczekuje Mary. Wóz albo przewóz.
- Minęło... ponad 40 godzin odkąd wyruszyłyśmy... Dużo straconego czasu... No nie lubię siedzieć w miejscu, muszę mieć zajęcie. - wyjaśniała swoją osobowość. - Znasz się może z Kate? Jest... Dość specyficzna. Ciekawa. Jakoś wcześniej nie nawiązałam z nią znajomości, a w sumie dopiero teraz, od czasu ucieczki z Becker - podjęła się tematu plotkowania. Można było wyczuć, że zaczyna ten temat bardzo dyplomatycznie, choć przecież Eli mówi niemal zawsze, od razu, że coś jest spierdzielone, zamiast snuć nad tym domysły.
@Sara Williams
Muzeum

Wyt
0
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
0
Int
0
Szc
0
Ruger GP100 (5 pocisków .357 magnum), Winchester 70 (10 pocisków .270), nóż myśliwski, plecak (20l), bandaż, latarka, dwie konserwy z mięsem, butelka z wodą (2l), paczka z prezerwatywami (4), piersiówka (pusta),
Draśnięcie_na_łydce
Przy sobie:
Ruger GP100 (5 pocisków .357 magnum), Winchester 70 (10 pocisków .270), nóż myśliwski, plecak (20l), bandaż, latarka, dwie konserwy z mięsem, butelka z wodą (2l), paczka z prezerwatywami (4), piersiówka (pusta),Draśnięcie_na_łydce
4
25 maja
- No i chuj... - tak to skomentowała Sara, gdy auto odmówiło posłuszeństwa i nie pozostało im nic innego jak tylko skupić się na samym wyspanku. Na całe szczęście poprzedni lokatorzy coś im tutaj zostawili, więc było nad czym pracować... jak gdyby komuś fakt posiadania szczelnego auta nie odpowiadał.
- Miej wyjebane a będzie ci dane... w łeb najprędzej. Prześpij się, a ja będę czuwała. Potem się zmienimy - odparła, trzymając się dzielnie i mając oko na okolicę. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, dlatego musiała też przespacerować się po okolicy co jakiś czas, aby nie usnąć... ale wytrzymała!
I nawet Rudą zbudziła później niż powinna... takie ma dobre serce, nawet dla trepa.
26 maja
- Musimy znaleźć bezpieczne cztery kąty, których pożar nie tknie, a przecież te cholerne płomienie nadal są gdzieś tam za nami. Straży pożarnej nie ma, a deszcz coś nie raczy popadać i zająć się żywiołem. Reszta to kwestia szczęścia... że nikt nie szabrował za mocno terenu, na którym się znajdziemy. A niestety nie mamy zasobów aby wybrać sobie ładne poletko, nawet nie tyle pod względem paszy, co samego paliwa. Zwłaszcza wasze humvee palą ropę jak smoki - odparła Rudej, w międzyczasie próbując jakkolwiek pomóc jej z postawieniem auta na nogi, przysłowiowo. Williams mechanikiem nie była, przynajmniej z zawodu, lecz czasem coś tam podejrzała lub grzebnęła w jednośladach...
... tylko szkoda, że w obecnej sytuacji nijak to im nie pomagało.
- W końcu ktoś tutaj zajrzy, co jak co ale ta grupka ma dość mocny rdzeń, który o siebie nawzajem dba. Claire, Malcolm, Echo, ta urocza blondynka z dwubiegunem... Kate? I paru innych. Z kolei elementy zawodne same się wykruszą i to prędko, o ile już tego nie zrobiły - powiedziała i przeklęła pod nosem, gdy postępów z autem nie było widać. - Cóż mogę rzec, z Claire niby jesteśmy podobne, ale charakterki mamy różne... choć jak już wrócimy do reszty, to pewnie się tym razem kruszynka odpali i mnie zbeszta - dodała po chwili i zaśmiała się pod nosem.
Sara podchodziła do Mary z rezerwą, głównie dlatego, że jej ostatnie doświadczenia z ludźmi były... mieszane. Z jednej strony Evergreen, z drugiej Breckenridge, którego niedobitki były niby poczciwsze, ale ten cały pierdolnik z morderstwem jakiejś tam wojskowej... tsk, tsk.
- Spójrz na to z tej strony, jesteśmy tu we dwie, niezbyt mocno uzbrojone i uziemione, o ile nie chcemy porzucić auta. Po Denver spodziewam się po obcych najgorszego, więc nie zdziwię się, jeśli jutro wpadnie tutaj z uzbrojonymi po zęby kompanami... - odparła, już nawet nie mówiąc na głos tego, co też szabrownicy mogliby zrobić dwóm pannom, gdyby samo ich ograbienie ich nie zadowoliło...
- Lepsze PDA w garści niż PS5, którego nie idzie i tak odpalić... - mruknęła i zaczęła gierczyć, aż w końcu usnęła... do czasu przejęcia warty, ma się rozumieć.
27 maja
- 40 godzin... ostatnia chwila na decyzję, czekamy na Mary i liczymy na jej słowność lub też wybieramy się w długi spacer pieszy do punktu wyjścia - skorygowała od razu młodszą DeShawn. - Tylko szkoda porzucić tak fajne autko - dodała i wyszczerzyła ząbki.
- Jest... jakby to opisać łagodnie... pierdolnięta - odparła szczerze i omal nie wybuchła śmiechem; ale takim pozytywniejszym. - Odnalazłaby się w Evergreen gdyby nie jedna "wada", w utrzymywaniu bliskich przy życiu jest cholernie zawzięta, patrz Lucy White. Poza tym... zapewne wiesz o niej więcej niż ja sama, w końcu siedziała z wami w Breckenridge - dodała i zaraz lekko zmrużyła oczka.
- Czyżbyś miała wobec niej jakieś... plany? - spytała, niewinnie niczym kurtyzana w zamtuzie.
@Mistrz Gry Saycia @Elizabeth DeShawn
- No i chuj... - tak to skomentowała Sara, gdy auto odmówiło posłuszeństwa i nie pozostało im nic innego jak tylko skupić się na samym wyspanku. Na całe szczęście poprzedni lokatorzy coś im tutaj zostawili, więc było nad czym pracować... jak gdyby komuś fakt posiadania szczelnego auta nie odpowiadał.
- Miej wyjebane a będzie ci dane... w łeb najprędzej. Prześpij się, a ja będę czuwała. Potem się zmienimy - odparła, trzymając się dzielnie i mając oko na okolicę. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, dlatego musiała też przespacerować się po okolicy co jakiś czas, aby nie usnąć... ale wytrzymała!
I nawet Rudą zbudziła później niż powinna... takie ma dobre serce, nawet dla trepa.
26 maja
- Musimy znaleźć bezpieczne cztery kąty, których pożar nie tknie, a przecież te cholerne płomienie nadal są gdzieś tam za nami. Straży pożarnej nie ma, a deszcz coś nie raczy popadać i zająć się żywiołem. Reszta to kwestia szczęścia... że nikt nie szabrował za mocno terenu, na którym się znajdziemy. A niestety nie mamy zasobów aby wybrać sobie ładne poletko, nawet nie tyle pod względem paszy, co samego paliwa. Zwłaszcza wasze humvee palą ropę jak smoki - odparła Rudej, w międzyczasie próbując jakkolwiek pomóc jej z postawieniem auta na nogi, przysłowiowo. Williams mechanikiem nie była, przynajmniej z zawodu, lecz czasem coś tam podejrzała lub grzebnęła w jednośladach...
... tylko szkoda, że w obecnej sytuacji nijak to im nie pomagało.
- W końcu ktoś tutaj zajrzy, co jak co ale ta grupka ma dość mocny rdzeń, który o siebie nawzajem dba. Claire, Malcolm, Echo, ta urocza blondynka z dwubiegunem... Kate? I paru innych. Z kolei elementy zawodne same się wykruszą i to prędko, o ile już tego nie zrobiły - powiedziała i przeklęła pod nosem, gdy postępów z autem nie było widać. - Cóż mogę rzec, z Claire niby jesteśmy podobne, ale charakterki mamy różne... choć jak już wrócimy do reszty, to pewnie się tym razem kruszynka odpali i mnie zbeszta - dodała po chwili i zaśmiała się pod nosem.
Sara podchodziła do Mary z rezerwą, głównie dlatego, że jej ostatnie doświadczenia z ludźmi były... mieszane. Z jednej strony Evergreen, z drugiej Breckenridge, którego niedobitki były niby poczciwsze, ale ten cały pierdolnik z morderstwem jakiejś tam wojskowej... tsk, tsk.
- Spójrz na to z tej strony, jesteśmy tu we dwie, niezbyt mocno uzbrojone i uziemione, o ile nie chcemy porzucić auta. Po Denver spodziewam się po obcych najgorszego, więc nie zdziwię się, jeśli jutro wpadnie tutaj z uzbrojonymi po zęby kompanami... - odparła, już nawet nie mówiąc na głos tego, co też szabrownicy mogliby zrobić dwóm pannom, gdyby samo ich ograbienie ich nie zadowoliło...
- Lepsze PDA w garści niż PS5, którego nie idzie i tak odpalić... - mruknęła i zaczęła gierczyć, aż w końcu usnęła... do czasu przejęcia warty, ma się rozumieć.
27 maja
- 40 godzin... ostatnia chwila na decyzję, czekamy na Mary i liczymy na jej słowność lub też wybieramy się w długi spacer pieszy do punktu wyjścia - skorygowała od razu młodszą DeShawn. - Tylko szkoda porzucić tak fajne autko - dodała i wyszczerzyła ząbki.
- Jest... jakby to opisać łagodnie... pierdolnięta - odparła szczerze i omal nie wybuchła śmiechem; ale takim pozytywniejszym. - Odnalazłaby się w Evergreen gdyby nie jedna "wada", w utrzymywaniu bliskich przy życiu jest cholernie zawzięta, patrz Lucy White. Poza tym... zapewne wiesz o niej więcej niż ja sama, w końcu siedziała z wami w Breckenridge - dodała i zaraz lekko zmrużyła oczka.
- Czyżbyś miała wobec niej jakieś... plany? - spytała, niewinnie niczym kurtyzana w zamtuzie.
@Mistrz Gry Saycia @Elizabeth DeShawn
Muzeum

Wyt
0
Sil
0
Zmy
0
Cha
0
Zre
1
Int
3
Szc
1
- Pistolet SigSauer P320 9mm + dwa magazynki (17 i 6 nabojów)
- PDA z nawigacją
- Krótkofalówka ze słuchawką
- mała ładowarka izotopowa
- ładowarka do krótkofalówki
- powerbank solarny
- Nóż bojowy
- narzędzia z warsztatu do napraw samochodów
- pusty termos (0.5 RW)
- 5 pustych butelek na wodę (1.5 RW)
- mapa ośrodka RRR i mapa miasteczka i kopalni CC
- 0.5 RW (sok ananasowy), 0.5 RŻ (konserwa: kaczka w sosie żurawinowym)
- Kanister 30-litrowy z 30l paliwa + 2 puste kanistry metalowe 20l sztuka
- PDA z nawigacją
- Krótkofalówka ze słuchawką
- mała ładowarka izotopowa
- ładowarka do krótkofalówki
- powerbank solarny
- Nóż bojowy
- narzędzia z warsztatu do napraw samochodów
- pusty termos (0.5 RW)
- 5 pustych butelek na wodę (1.5 RW)
- mapa ośrodka RRR i mapa miasteczka i kopalni CC
- 0.5 RW (sok ananasowy), 0.5 RŻ (konserwa: kaczka w sosie żurawinowym)
- Kanister 30-litrowy z 30l paliwa + 2 puste kanistry metalowe 20l sztuka
Przeziębienie
Przy sobie:
- Pistolet SigSauer P320 9mm + dwa magazynki (17 i 6 nabojów)- PDA z nawigacją
- Krótkofalówka ze słuchawką
- mała ładowarka izotopowa
- ładowarka do krótkofalówki
- powerbank solarny
- Nóż bojowy
- narzędzia z warsztatu do napraw samochodów
- pusty termos (0.5 RW)
- 5 pustych butelek na wodę (1.5 RW)
- mapa ośrodka RRR i mapa miasteczka i kopalni CC
- 0.5 RW (sok ananasowy), 0.5 RŻ (konserwa: kaczka w sosie żurawinowym)
- Kanister 30-litrowy z 30l paliwa + 2 puste kanistry metalowe 20l sztuka
Przeziębienie
5
26 maj
Nocne warty męczyły Elizabeth. Przeciwna była temu pomysłowi z uwagi na zmęczenie, choć za słuszne miała ich pełnienie. W nocy potwory nie przychodziły, ale do wykurzenia ich stąd przyczyniał się też ogień, którego dym z dnia na dzień był coraz bardziej wyczuwany w powietrzu. Ich dłuższy postój tutaj sprawiał, że szukanie w bliskiej odległości miejsca na kolejne długie koczowanie raczej rzeczywiście nie było dobrym pomysłem. Nie wie, jak dokładnie ogień się układa, a z taką wiedzą miałaby lepsze rozeznanie w którą stronę mogliby podążyć, co ocalić i co spalić. Bo choć pożary zdarzały się też i na Florydzie, gdzie spędziła swoje życie, to jakoś za bardzo ani nie namieszały w jej życiu, ani nie zapaliły jej kręgu zainteresowań. A co do paliwa, chętnie przytuliłaby kilka beczek z ropą. Wtedy możliwości zwiadu stają się nieograniczone. Ciężko było rudowłosej dyskutować z argumentami Sary. Zgadzała się praktycznie we wszystkim. I ceniła sobie tę współpracę.
27 maj.
Z pojedynczych mebli urządziły sobie jeden z kątów głównego pomieszczenia. Złączone ławki robiły za miejsce noclegowe, izolujące od chłodnej podłogi. Stoliki i krzesła przyniesione ze sklepiku służyły za blat roboczy i za miejsce do konsumpcji posiłków. Dzień był ciepły, wiec spędzały go na dworze, siedząc na jakichś balach, ławach albo czymkolwiek nadającemu się do odprężenia.
- Co? Nie, nie, skąd/ - lekko się speszyła, zaskoczona tym, że dała po sobie poznać zabarwienie tego tematu. - Kazałam jej się zając Lucy. I trochę pogadałyśmy. I pomogła mi w złapaniu lepszej perspektywy. Pierwsze dni po pożarze byłam zagubiona ze swoimi myślami. I no jest jakaś świrnięta, ale też dociekliwa, to trudno ją mi było zignorować, więc trochę się przed nią otworzyłam. Takie tam ludzkie dramaty - wytłumaczyła w dużym skrócie to, jak towarzysko układały się jej ostatnie dni.
Nie bez przyczyny pominęła to, że w najgorszych momentach była bliska odejścia, zrobienia sobie krzywdy, może nawet narażenia obozu na niebezpieczeństwo przez swoją próżność i głupotę. W dodatku przeziębienie dawało jej się wtedy we znaki i uszczuplała tym samym nie tylko zapasy kuchenne, ale i apteczne. Ale potem wyszła na prostą, powróciła do niej energia i w stu procentach poświęcała się potrzebom grupy. A przynajmniej do przedwczoraj, bo ten postój w muzeum pokrzyżował jej plany i w chwilach ciszy wmawiał, że znowu jest dla ludzi bezużyteczna.
- Mary na pewno przyjdzie uzbrojona i raczej z kimś. Nie będzie ryzykować pojedynku dwóch na jednego, może nawet ktoś ekstra będzie w pogotowiu, w ukryciu, sto metrów dalej? Powinnyśmy dobrze się przygotować. Może powinnyśmy zastawić jakąś pułapkę? Masz lepsze obycie z bronią, powinnaś mnie ubezpieczać z bezpieczniejszej pozycji - zarzuciła temat mającego nadejść spotkania. Nie bała się być na froncie, gdy udzielana im będzie pomoc. Zastanawiała się natomiast nad jeszcze jednym aspektem. - I oby nie uznały, że to wymiana handlowa. Nie mamy nic w zamian za akumulator. No, może poza tym moim sprzętem elektronicznym. Ukryję go dobrze w muzeum - postanowiła. A potem poszła do sklepu z pamiątkami, gdzie wciąż mogły kontynuować rozmowę. PDA oraz ładowarkę solarną ukryła w jednej z szaf bądź regałów, z wierzchu zastawiając drobiazgami. Drugą ładowarkę oraz krótkofalówkę schowała w jednej z wystaw muzealnych.
- Przeglądałam wczoraj te plany, mapy, ale poza nadzieją na wiele ciekawych miejsc, trudno wyrokować, co w rzeczywistości z tego zostało w nienaruszonym stanie. Chętnie bym tu wróciła, ale w większej grupie zwiadowczej.
@Sara Williams
Nocne warty męczyły Elizabeth. Przeciwna była temu pomysłowi z uwagi na zmęczenie, choć za słuszne miała ich pełnienie. W nocy potwory nie przychodziły, ale do wykurzenia ich stąd przyczyniał się też ogień, którego dym z dnia na dzień był coraz bardziej wyczuwany w powietrzu. Ich dłuższy postój tutaj sprawiał, że szukanie w bliskiej odległości miejsca na kolejne długie koczowanie raczej rzeczywiście nie było dobrym pomysłem. Nie wie, jak dokładnie ogień się układa, a z taką wiedzą miałaby lepsze rozeznanie w którą stronę mogliby podążyć, co ocalić i co spalić. Bo choć pożary zdarzały się też i na Florydzie, gdzie spędziła swoje życie, to jakoś za bardzo ani nie namieszały w jej życiu, ani nie zapaliły jej kręgu zainteresowań. A co do paliwa, chętnie przytuliłaby kilka beczek z ropą. Wtedy możliwości zwiadu stają się nieograniczone. Ciężko było rudowłosej dyskutować z argumentami Sary. Zgadzała się praktycznie we wszystkim. I ceniła sobie tę współpracę.
27 maj.
Z pojedynczych mebli urządziły sobie jeden z kątów głównego pomieszczenia. Złączone ławki robiły za miejsce noclegowe, izolujące od chłodnej podłogi. Stoliki i krzesła przyniesione ze sklepiku służyły za blat roboczy i za miejsce do konsumpcji posiłków. Dzień był ciepły, wiec spędzały go na dworze, siedząc na jakichś balach, ławach albo czymkolwiek nadającemu się do odprężenia.
- Co? Nie, nie, skąd/ - lekko się speszyła, zaskoczona tym, że dała po sobie poznać zabarwienie tego tematu. - Kazałam jej się zając Lucy. I trochę pogadałyśmy. I pomogła mi w złapaniu lepszej perspektywy. Pierwsze dni po pożarze byłam zagubiona ze swoimi myślami. I no jest jakaś świrnięta, ale też dociekliwa, to trudno ją mi było zignorować, więc trochę się przed nią otworzyłam. Takie tam ludzkie dramaty - wytłumaczyła w dużym skrócie to, jak towarzysko układały się jej ostatnie dni.
Nie bez przyczyny pominęła to, że w najgorszych momentach była bliska odejścia, zrobienia sobie krzywdy, może nawet narażenia obozu na niebezpieczeństwo przez swoją próżność i głupotę. W dodatku przeziębienie dawało jej się wtedy we znaki i uszczuplała tym samym nie tylko zapasy kuchenne, ale i apteczne. Ale potem wyszła na prostą, powróciła do niej energia i w stu procentach poświęcała się potrzebom grupy. A przynajmniej do przedwczoraj, bo ten postój w muzeum pokrzyżował jej plany i w chwilach ciszy wmawiał, że znowu jest dla ludzi bezużyteczna.
- Mary na pewno przyjdzie uzbrojona i raczej z kimś. Nie będzie ryzykować pojedynku dwóch na jednego, może nawet ktoś ekstra będzie w pogotowiu, w ukryciu, sto metrów dalej? Powinnyśmy dobrze się przygotować. Może powinnyśmy zastawić jakąś pułapkę? Masz lepsze obycie z bronią, powinnaś mnie ubezpieczać z bezpieczniejszej pozycji - zarzuciła temat mającego nadejść spotkania. Nie bała się być na froncie, gdy udzielana im będzie pomoc. Zastanawiała się natomiast nad jeszcze jednym aspektem. - I oby nie uznały, że to wymiana handlowa. Nie mamy nic w zamian za akumulator. No, może poza tym moim sprzętem elektronicznym. Ukryję go dobrze w muzeum - postanowiła. A potem poszła do sklepu z pamiątkami, gdzie wciąż mogły kontynuować rozmowę. PDA oraz ładowarkę solarną ukryła w jednej z szaf bądź regałów, z wierzchu zastawiając drobiazgami. Drugą ładowarkę oraz krótkofalówkę schowała w jednej z wystaw muzealnych.
- Przeglądałam wczoraj te plany, mapy, ale poza nadzieją na wiele ciekawych miejsc, trudno wyrokować, co w rzeczywistości z tego zostało w nienaruszonym stanie. Chętnie bym tu wróciła, ale w większej grupie zwiadowczej.
@Sara Williams
Muzeum

Wyt
0
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
0
Int
0
Szc
0
Ruger GP100 (5 pocisków .357 magnum), Winchester 70 (10 pocisków .270), nóż myśliwski, plecak (20l), bandaż, latarka, dwie konserwy z mięsem, butelka z wodą (2l), paczka z prezerwatywami (4), piersiówka (pusta),
Draśnięcie_na_łydce
Przy sobie:
Ruger GP100 (5 pocisków .357 magnum), Winchester 70 (10 pocisków .270), nóż myśliwski, plecak (20l), bandaż, latarka, dwie konserwy z mięsem, butelka z wodą (2l), paczka z prezerwatywami (4), piersiówka (pusta),Draśnięcie_na_łydce
6
- Ahaaaaaa - odezwała się, widząc zmieszane Rudowłosej, wykonując przy tym bardzo teatralny gest głową oraz uśmiechając się szelmowsko. Co jak co ale nie z Sarą, i zwłaszcza jej dawniej wykonywanym zawodem, takie numery i ukrywanki! Wszystko się wyda; łącznie z tym, że rdzawy dach oznacza wilgotną piwnicę! - Ale wiesz, że nie ma niczego wstydliwego w... odczuwaniu do kogoś mięty, niezależnie od konfiguracji sprzętowej własnej oraz drugiej strony? - spytała raczej retorycznie i przewróciła niewinnie oczkami. Jak to dobrze, że z młodszą siostrzyczką nie było takich problem...
... kurwa mać.
- Przyznam że nie znam się na tworzeniu pułapek... wykorzystać już istniejący model owszem, ale nie skręcić coś od podstaw. Pozostaje więc zachowanie przewagi wysokości i... cóż, obserwację terenu, Mary i ewentualnego jej towarzystwa. Mój winchester nadaje się idealnie na dalsze dystanse - odparła i uniosła zawieszony na ramieniu karabin. - Poza tym pozostaje stworzenie z mebli jakiejś barykady, co by nie szło nas łatwo wykurzyć z góry... i lina, na wypadek potrzeby dania w długą przez okno, lub coś w tym stylu. To oczywiście przy ustawieniu się tak abyś dało się nawiać do budynku, gdyby sytuacja zrobiła się gorąca - dopowiedziała i niewiele więcej mogła wymyślić przy obecnie posiadanych zasobach, nie mówiąc o deficycie ludzkim.
- W zasadzie mamy tylko jeszcze broń, lecz perspektywa rozbrojenia jakoś mi się nie uśmiecha, o budzeniu zaufania nie mówiąc. Przynajmniej nie w momencie bycia w odpalonym już aucie i bez wycelowanej w naszym kierunku lufy - podzieliła się tym drobnym spostrzeżeniem. Kwestia "no dobra, to co mi możecie za to dać, od waszej grupy" raczej odpadała, skoro negocjacje nie miały wcześniej miejsca.
- Wpierw martwmy się o powrót do naszych, potem ewentualny szaber - podsumowała krótko wywód Rudej, nie chcąc drążyć teraz tego tematu; a raczej dzielić skóry na niedźwiedziu.
@Elizabeth DeShawn
... kurwa mać.
- Przyznam że nie znam się na tworzeniu pułapek... wykorzystać już istniejący model owszem, ale nie skręcić coś od podstaw. Pozostaje więc zachowanie przewagi wysokości i... cóż, obserwację terenu, Mary i ewentualnego jej towarzystwa. Mój winchester nadaje się idealnie na dalsze dystanse - odparła i uniosła zawieszony na ramieniu karabin. - Poza tym pozostaje stworzenie z mebli jakiejś barykady, co by nie szło nas łatwo wykurzyć z góry... i lina, na wypadek potrzeby dania w długą przez okno, lub coś w tym stylu. To oczywiście przy ustawieniu się tak abyś dało się nawiać do budynku, gdyby sytuacja zrobiła się gorąca - dopowiedziała i niewiele więcej mogła wymyślić przy obecnie posiadanych zasobach, nie mówiąc o deficycie ludzkim.
- W zasadzie mamy tylko jeszcze broń, lecz perspektywa rozbrojenia jakoś mi się nie uśmiecha, o budzeniu zaufania nie mówiąc. Przynajmniej nie w momencie bycia w odpalonym już aucie i bez wycelowanej w naszym kierunku lufy - podzieliła się tym drobnym spostrzeżeniem. Kwestia "no dobra, to co mi możecie za to dać, od waszej grupy" raczej odpadała, skoro negocjacje nie miały wcześniej miejsca.
- Wpierw martwmy się o powrót do naszych, potem ewentualny szaber - podsumowała krótko wywód Rudej, nie chcąc drążyć teraz tego tematu; a raczej dzielić skóry na niedźwiedziu.
@Elizabeth DeShawn
Muzeum

Wyt
0
Sil
0
Zmy
0
Cha
0
Zre
1
Int
3
Szc
1
- Pistolet SigSauer P320 9mm + dwa magazynki (17 i 6 nabojów)
- PDA z nawigacją
- Krótkofalówka ze słuchawką
- mała ładowarka izotopowa
- ładowarka do krótkofalówki
- powerbank solarny
- Nóż bojowy
- narzędzia z warsztatu do napraw samochodów
- pusty termos (0.5 RW)
- 5 pustych butelek na wodę (1.5 RW)
- mapa ośrodka RRR i mapa miasteczka i kopalni CC
- 0.5 RW (sok ananasowy), 0.5 RŻ (konserwa: kaczka w sosie żurawinowym)
- Kanister 30-litrowy z 30l paliwa + 2 puste kanistry metalowe 20l sztuka
- PDA z nawigacją
- Krótkofalówka ze słuchawką
- mała ładowarka izotopowa
- ładowarka do krótkofalówki
- powerbank solarny
- Nóż bojowy
- narzędzia z warsztatu do napraw samochodów
- pusty termos (0.5 RW)
- 5 pustych butelek na wodę (1.5 RW)
- mapa ośrodka RRR i mapa miasteczka i kopalni CC
- 0.5 RW (sok ananasowy), 0.5 RŻ (konserwa: kaczka w sosie żurawinowym)
- Kanister 30-litrowy z 30l paliwa + 2 puste kanistry metalowe 20l sztuka
Przeziębienie
Przy sobie:
- Pistolet SigSauer P320 9mm + dwa magazynki (17 i 6 nabojów)- PDA z nawigacją
- Krótkofalówka ze słuchawką
- mała ładowarka izotopowa
- ładowarka do krótkofalówki
- powerbank solarny
- Nóż bojowy
- narzędzia z warsztatu do napraw samochodów
- pusty termos (0.5 RW)
- 5 pustych butelek na wodę (1.5 RW)
- mapa ośrodka RRR i mapa miasteczka i kopalni CC
- 0.5 RW (sok ananasowy), 0.5 RŻ (konserwa: kaczka w sosie żurawinowym)
- Kanister 30-litrowy z 30l paliwa + 2 puste kanistry metalowe 20l sztuka
Przeziębienie
7
Sposób w jaki Sara pokierowała rozmową o Kate, emocjach i problemach motywacyjnych, Elizabeth uznała za obraźliwy. Nie lubiła, gdy ktoś w płytki sposób i nie poznawszy tematu, sugerował jej z kim wypada lub nie się kochać. To było ze strony rudowłosej zachowanie na wyrost, zważywszy na to, że sama w końcu podjęła temat. Wynikało to ze średnich doświadczeń życiowych, zarówno w kwestii nietrafionych związków jak i niechęci do rozmów zmierzających do jej oceny. A że ostatni dzień wypełniała bezczynność, irytacja była łatwiejsza.
- A no bo liczy się tylko przyjemność i zrozumienie - odpowiedziała, podtrzymując perspektywę w tym temacie, lecz później dodała poddenerwowanym głosem - A wychodzi chciwość i wyzysk. Prędzej zbuduje wibrator niż związek, jebać to. - ucięła temat, niepocieszona tym, że z całej jej wypowiedzi tylko preferencje seksualne okazały się dla Sary warte skomentowania. Później nadejdzie ją refleksja, ze sama temat zaczęła, nawet nie pytając czy może taki podjąć.
Myślała nad pułapkami, które mogły zmajstrować. W razie zagrożenia, zaszycie się w budynku dawało jakieś możliwości do obrony, choć sprzyjało też otoczeniu. Plusy i minusy... Przed czasami w Becker, wychodziło jej uciekanie i ukrywanie się, lecz czyniła to zwykle w pojedynkę, nie mając z tyłu głowy, że kogoś naraża. I raczej pilnowała, aby mieć alternatywny plan - tym razem dość mocno ryzykowały oczekiwaniem na akumulator i nie miały nic, by przetrwać kolejną noc.
- Przygotujmy barykadę przy głównych drzwiach, żeby szybko je zastawić od środka. Najwyżej stamtąd będziemy negocjować. A z okna zawsze się jakoś skoczy, śpiwór się zakręci i po nim zsunie czy coś. - odparła, trochę zmartwiona, że na porządną pułapkę nie miała natchnienia wczoraj, gdy długi czas się nudziły.
W muzeum planowała przysunąć jeden z mebli pod drzwi, aby potem obalić go pod nimi celem utrudnienia wejścia. Chyba, że Sara miała lepszą propozycję do barykadowania drzwi. Przyglądała się też klamce, sugerując że jej zakleszczenie pomogłoby wiele.
Gdy zadbały o możliwość zamknięcia się w środku, wyszła na zewnątrz, przysiadła i rozkoszowała się tą chwilą ciepła, przeglądając od niechcenia muzealną broszurę reklamową.
@Sara Williams
- A no bo liczy się tylko przyjemność i zrozumienie - odpowiedziała, podtrzymując perspektywę w tym temacie, lecz później dodała poddenerwowanym głosem - A wychodzi chciwość i wyzysk. Prędzej zbuduje wibrator niż związek, jebać to. - ucięła temat, niepocieszona tym, że z całej jej wypowiedzi tylko preferencje seksualne okazały się dla Sary warte skomentowania. Później nadejdzie ją refleksja, ze sama temat zaczęła, nawet nie pytając czy może taki podjąć.
Myślała nad pułapkami, które mogły zmajstrować. W razie zagrożenia, zaszycie się w budynku dawało jakieś możliwości do obrony, choć sprzyjało też otoczeniu. Plusy i minusy... Przed czasami w Becker, wychodziło jej uciekanie i ukrywanie się, lecz czyniła to zwykle w pojedynkę, nie mając z tyłu głowy, że kogoś naraża. I raczej pilnowała, aby mieć alternatywny plan - tym razem dość mocno ryzykowały oczekiwaniem na akumulator i nie miały nic, by przetrwać kolejną noc.
- Przygotujmy barykadę przy głównych drzwiach, żeby szybko je zastawić od środka. Najwyżej stamtąd będziemy negocjować. A z okna zawsze się jakoś skoczy, śpiwór się zakręci i po nim zsunie czy coś. - odparła, trochę zmartwiona, że na porządną pułapkę nie miała natchnienia wczoraj, gdy długi czas się nudziły.
W muzeum planowała przysunąć jeden z mebli pod drzwi, aby potem obalić go pod nimi celem utrudnienia wejścia. Chyba, że Sara miała lepszą propozycję do barykadowania drzwi. Przyglądała się też klamce, sugerując że jej zakleszczenie pomogłoby wiele.
Gdy zadbały o możliwość zamknięcia się w środku, wyszła na zewnątrz, przysiadła i rozkoszowała się tą chwilą ciepła, przeglądając od niechcenia muzealną broszurę reklamową.
@Sara Williams
Muzeum

Wyt
0
Sil
0
Zmy
0
Cha
0
Zre
0
Int
0
Szc
0
wszystko i nic
Pełnia zdrowia
Przy sobie:
wszystko i nicPełnia
zdrowia
8
Wolny czas o poranku kobiety wykorzystały na luźne rozmowy oraz przygotowanie się na przyjazd nowo poznanej kobiety.
Zabezpieczenie przy drzwiach muzeum stanęło, jednak czy byłaby to wystarczająca linia obrony, biorąc pod uwagę wysokie okna na terenie całego budynku?
Nim mogło dojść do zaostrzenia słów między Elizabeth a Sarą, z oddali można było usłyszeć dźwięk silnika. DeShawn z daleka już mogła poznać, że zbliża się do nich samochód terenowy.
Wystarczyło kilka chwil, by w zasięgu wzroku pojawił się ciemny pickup, wyraźnie ubrudzony pyłem i błotem. Za szybą, można było dostrzec ciemnowłosą kobietę, oraz łysawego mężczyznę.
Mary była już Wam znajoma, natomiast nieznajomy siedzący za kierownicą nie wyglądał na osobę, która mogłaby stanowić zagrożenie. Jego okrągłe policzki mogły sugerować, że będzie przy kości. Twarz miał raczej przyjemną, nie wywołującą negatywnych odczuć. Pomimo zmęczenia wymalowanego pod jego oczami, zdawał się być uśmiechnięty.
Samochód ostatecznie zajechał na parking, tuż obok Waszej zepsutej bryki. Parka niepośpiesznie wysiadła ze swojego pojazdu, by się z Wami przywitać.
- Hejka! - Zakrzyknęła Mary, z widocznym rumieńcem na swoim policzku.
- Dzień dobry. - Skłonił się za to mężczyzna, nie zdejmując uśmiechu ze swoich warg. - Niech Bóg ma Was w swojej opiece drogie siostry. Rozumiem, że to jest nasz pacjent? - Dopytał, wskazując na Wasze auto.
@Sara Williams @Elizabeth DeShawn
Zabezpieczenie przy drzwiach muzeum stanęło, jednak czy byłaby to wystarczająca linia obrony, biorąc pod uwagę wysokie okna na terenie całego budynku?
Nim mogło dojść do zaostrzenia słów między Elizabeth a Sarą, z oddali można było usłyszeć dźwięk silnika. DeShawn z daleka już mogła poznać, że zbliża się do nich samochód terenowy.
Wystarczyło kilka chwil, by w zasięgu wzroku pojawił się ciemny pickup, wyraźnie ubrudzony pyłem i błotem. Za szybą, można było dostrzec ciemnowłosą kobietę, oraz łysawego mężczyznę.
Mary była już Wam znajoma, natomiast nieznajomy siedzący za kierownicą nie wyglądał na osobę, która mogłaby stanowić zagrożenie. Jego okrągłe policzki mogły sugerować, że będzie przy kości. Twarz miał raczej przyjemną, nie wywołującą negatywnych odczuć. Pomimo zmęczenia wymalowanego pod jego oczami, zdawał się być uśmiechnięty.
Samochód ostatecznie zajechał na parking, tuż obok Waszej zepsutej bryki. Parka niepośpiesznie wysiadła ze swojego pojazdu, by się z Wami przywitać.
- Hejka! - Zakrzyknęła Mary, z widocznym rumieńcem na swoim policzku.
- Dzień dobry. - Skłonił się za to mężczyzna, nie zdejmując uśmiechu ze swoich warg. - Niech Bóg ma Was w swojej opiece drogie siostry. Rozumiem, że to jest nasz pacjent? - Dopytał, wskazując na Wasze auto.
@Sara Williams @Elizabeth DeShawn
Muzeum

Wyt
0
Sil
1
Zmy
1
Cha
1
Zre
0
Int
0
Szc
0
Ruger GP100 (5 pocisków .357 magnum), Winchester 70 (10 pocisków .270), nóż myśliwski, plecak (20l), bandaż, latarka, dwie konserwy z mięsem, butelka z wodą (2l), paczka z prezerwatywami (4), piersiówka (pusta),
Draśnięcie_na_łydce
Przy sobie:
Ruger GP100 (5 pocisków .357 magnum), Winchester 70 (10 pocisków .270), nóż myśliwski, plecak (20l), bandaż, latarka, dwie konserwy z mięsem, butelka z wodą (2l), paczka z prezerwatywami (4), piersiówka (pusta),Draśnięcie_na_łydce
9
Przez żołądek do serca, a przez rozłożenie nóg do rozkoszy... a jak wiadomo, nie tylko aspekt duchowy, ale i cielesny należało zaspokajać, aby związek (taki przeciętny) jakoś się kręcił. Z kolei Sara? No cóż... jakiś czas temu straciła męża i dziecko, to i o warstwie emocjonalnej niespecjalnie spieszyła się, aby pogawędzić. Pozostawała więc czysta fizyka, gdzie ciało A oddziaływało na ciało B... a w jej przypadku, jeszcze przed tym całym zombie pierdolnikiem, to miało częste zastosowanie. Jednak tak czy inaczej, sama też temat ucięła i skupiła się na robocie.
Skinęła głową i zaczęła pomagać Rudej w tworzeniu prowizorycznej barykady. Prowizorycznej, bo nie sposób było zabezpieczyć wszystkie przejścia, a sama konstrukcja muzeum roboty nie ułatwiała. Tylko zawsze lepiej było zająć się drzwiami, bo wbrew pozorom sforsowanie wielkiego okna nie było takim hop siup zajęciem... może inaczej, było ale jeśli zrobić to na dystans to był czas na reakcję, z kolei w zwarciu... taki osobnik był na chwilę odsłonięty i sam ryzykował poharataniem się szkłem, o ile było mu spieszno.
Gdy Elizabeth rozkoszowała się pogodą, Sara znajdowała się na wyższej kondygnacji budynku, obserwując okolicę. W pojawienie się Mary wierzyła, w jej dobre intencje już nie do końca... kiedyś to i o wpierdol za darmo było trudno, a teraz bez przynajmniej stojącym za tą czynnością grabieżą tym bardziej! Williams po prostu nie wierzyła już w bezinteresowność...
- Jadą - rzuciła do Rudowłosej, choć ta zapewne i tak zdołała dostrzec zbliżający się pojazd. Sara póki co pozostawała na górze, udając że jej nie ma i obserwując... nie tylko przybyszy ale i okolicę. W końcu to nie byłoby niczym dziwnym, gdyby ci robili od frontu dobrą minę, a ich koledzy zakradali by się od flanki...
… więc jak to się mówi, pozostawało Sarze czuwać, patrzeć i w razie czego reagować. A bogowie wiedzieli, że miała ku temu narzędzie, w postaci jej karabinku „myśliwskiego”...
@Elizabeth DeShawn @Mistrz Gry Saycia
Skinęła głową i zaczęła pomagać Rudej w tworzeniu prowizorycznej barykady. Prowizorycznej, bo nie sposób było zabezpieczyć wszystkie przejścia, a sama konstrukcja muzeum roboty nie ułatwiała. Tylko zawsze lepiej było zająć się drzwiami, bo wbrew pozorom sforsowanie wielkiego okna nie było takim hop siup zajęciem... może inaczej, było ale jeśli zrobić to na dystans to był czas na reakcję, z kolei w zwarciu... taki osobnik był na chwilę odsłonięty i sam ryzykował poharataniem się szkłem, o ile było mu spieszno.
Gdy Elizabeth rozkoszowała się pogodą, Sara znajdowała się na wyższej kondygnacji budynku, obserwując okolicę. W pojawienie się Mary wierzyła, w jej dobre intencje już nie do końca... kiedyś to i o wpierdol za darmo było trudno, a teraz bez przynajmniej stojącym za tą czynnością grabieżą tym bardziej! Williams po prostu nie wierzyła już w bezinteresowność...
- Jadą - rzuciła do Rudowłosej, choć ta zapewne i tak zdołała dostrzec zbliżający się pojazd. Sara póki co pozostawała na górze, udając że jej nie ma i obserwując... nie tylko przybyszy ale i okolicę. W końcu to nie byłoby niczym dziwnym, gdyby ci robili od frontu dobrą minę, a ich koledzy zakradali by się od flanki...
… więc jak to się mówi, pozostawało Sarze czuwać, patrzeć i w razie czego reagować. A bogowie wiedzieli, że miała ku temu narzędzie, w postaci jej karabinku „myśliwskiego”...
@Elizabeth DeShawn @Mistrz Gry Saycia
Muzeum

Wyt
0
Sil
0
Zmy
0
Cha
0
Zre
1
Int
3
Szc
1
- Pistolet SigSauer P320 9mm + dwa magazynki (17 i 6 nabojów)
- PDA z nawigacją
- Krótkofalówka ze słuchawką
- mała ładowarka izotopowa
- ładowarka do krótkofalówki
- powerbank solarny
- Nóż bojowy
- narzędzia z warsztatu do napraw samochodów
- pusty termos (0.5 RW)
- 5 pustych butelek na wodę (1.5 RW)
- mapa ośrodka RRR i mapa miasteczka i kopalni CC
- 0.5 RW (sok ananasowy), 0.5 RŻ (konserwa: kaczka w sosie żurawinowym)
- Kanister 30-litrowy z 30l paliwa + 2 puste kanistry metalowe 20l sztuka
- PDA z nawigacją
- Krótkofalówka ze słuchawką
- mała ładowarka izotopowa
- ładowarka do krótkofalówki
- powerbank solarny
- Nóż bojowy
- narzędzia z warsztatu do napraw samochodów
- pusty termos (0.5 RW)
- 5 pustych butelek na wodę (1.5 RW)
- mapa ośrodka RRR i mapa miasteczka i kopalni CC
- 0.5 RW (sok ananasowy), 0.5 RŻ (konserwa: kaczka w sosie żurawinowym)
- Kanister 30-litrowy z 30l paliwa + 2 puste kanistry metalowe 20l sztuka
Przeziębienie
Przy sobie:
- Pistolet SigSauer P320 9mm + dwa magazynki (17 i 6 nabojów)- PDA z nawigacją
- Krótkofalówka ze słuchawką
- mała ładowarka izotopowa
- ładowarka do krótkofalówki
- powerbank solarny
- Nóż bojowy
- narzędzia z warsztatu do napraw samochodów
- pusty termos (0.5 RW)
- 5 pustych butelek na wodę (1.5 RW)
- mapa ośrodka RRR i mapa miasteczka i kopalni CC
- 0.5 RW (sok ananasowy), 0.5 RŻ (konserwa: kaczka w sosie żurawinowym)
- Kanister 30-litrowy z 30l paliwa + 2 puste kanistry metalowe 20l sztuka
Przeziębienie
10
Gdy wrócę do obozu, wezmę jakiś makaron, blachę i w jakiś sensowny sposób ułożę z mięsem i sosem tak, by przypominało lasagne. I na ogień. Jak nigdy nie było ochoty robić, bo w markecie kilogramowa porcja była za grosze, tak teraz sprzedałabym garść naboi za dobrze zrobioną... Muszę pogadać z którymś z wojska, aby mnie przeszkolił ze strzelania do celu. Czy przekupię go lasagną? A może wystarczy tylko poprosić... Wygodniej było, gdy każdy miał swój kąt, a teraz oczekiwanie pomocy jest trudne, a jeśli przy okazji zużyciu mają uleć zasoby... to jakby ciąć rękę! Jak w Pile! W obozie tęskniłam za Florydą, na ulicy za obozem, a w muzeum za... za grupą ludzi.
Eli, skup się na pozytywach. Jeden obóz znaleziony, tylko klucz do kłódki albo dobry palnik potrzebne... Wrócisz i będziesz rozdawać zasoby jak szamę na stołówce! I potem kolejny punkt i...
Dźwięk silnika i kół w oddali, a potem głos Sary wyrwały Eli z zamyślenia. Powstała z rękami schowanymi za plecami, aby ukryć broń za spodniami. Postąpiła parę kroków, a samochód zbliżył się wystarczająco. schowała dłonie do wnętrza przednich kieszeni, zostawiając kciuki na wierzchu. Głęboki wdech. Spostrzegła zabrudzenia na samochodzie, więc uznała, że droga do ich obozu wiedzie przez teren. Kącik ust powędrował w dół. Był z nią facet, wydawał się być duży, silny. Z jego twarzą było coś nie tak, nie umiała odgadnąć jego emocji. Niby pozytywna, ale jakoś nie umiała nabrać zaufania. Zauważyła, że przybysze nie gadali ze sobą, więc uznała, że mieli gotowy plan działania. Ja tez mam. Wzrokiem podążała za samochodem, aż się zatrzymał. Podeszła kilka kroków. Nie patrzyła za siebie, była pewna, że Sara dobrze wszystko widzi. I że niebawem będzie musiała wytłumaczyć się za koleżankę.
- Hej - odparła bez nadmiernej ekscytacji, choć zdobyła się na uśmiech, na przyjemny głos. Nie chciała konfliktów. Gdy odezwał się facet, patrzyła z wyczekiwaniem aż ukończy swoje przydługie powitanie. - Bóg, y, tak - przytaknęła, zbliżając się ponownie o krok. Wyciągnęła dłonie i przytknęła je do podbródka i policzków. - Zdechł tak nagle, nic nie zapowiadało problemów... - podjęła temat wadliwego akumulatora. - Dobrze, że pogoda ostatnio dopisuje, ciepło jest. Pewnie gdyby nadeszła ulewa, nie byłoby łatwo o waszą uwagę... Możecie nam pomóc? - zapytała.
@Mistrz Gry Saycia @Sara Williams
Eli, skup się na pozytywach. Jeden obóz znaleziony, tylko klucz do kłódki albo dobry palnik potrzebne... Wrócisz i będziesz rozdawać zasoby jak szamę na stołówce! I potem kolejny punkt i...
Dźwięk silnika i kół w oddali, a potem głos Sary wyrwały Eli z zamyślenia. Powstała z rękami schowanymi za plecami, aby ukryć broń za spodniami. Postąpiła parę kroków, a samochód zbliżył się wystarczająco. schowała dłonie do wnętrza przednich kieszeni, zostawiając kciuki na wierzchu. Głęboki wdech. Spostrzegła zabrudzenia na samochodzie, więc uznała, że droga do ich obozu wiedzie przez teren. Kącik ust powędrował w dół. Był z nią facet, wydawał się być duży, silny. Z jego twarzą było coś nie tak, nie umiała odgadnąć jego emocji. Niby pozytywna, ale jakoś nie umiała nabrać zaufania. Zauważyła, że przybysze nie gadali ze sobą, więc uznała, że mieli gotowy plan działania. Ja tez mam. Wzrokiem podążała za samochodem, aż się zatrzymał. Podeszła kilka kroków. Nie patrzyła za siebie, była pewna, że Sara dobrze wszystko widzi. I że niebawem będzie musiała wytłumaczyć się za koleżankę.
- Hej - odparła bez nadmiernej ekscytacji, choć zdobyła się na uśmiech, na przyjemny głos. Nie chciała konfliktów. Gdy odezwał się facet, patrzyła z wyczekiwaniem aż ukończy swoje przydługie powitanie. - Bóg, y, tak - przytaknęła, zbliżając się ponownie o krok. Wyciągnęła dłonie i przytknęła je do podbródka i policzków. - Zdechł tak nagle, nic nie zapowiadało problemów... - podjęła temat wadliwego akumulatora. - Dobrze, że pogoda ostatnio dopisuje, ciepło jest. Pewnie gdyby nadeszła ulewa, nie byłoby łatwo o waszą uwagę... Możecie nam pomóc? - zapytała.
@Mistrz Gry Saycia @Sara Williams